niedziela, 30 listopada 2014

Od Matt'a CD Nataszy

- Mówisz?- zmrużyłem oczy, podbierając się ręką. Wpakowałem sobie jeszcze jednego cukierka do ust, a potem podszedłem do Nataszy. Klęknąłem przed nią, uśmiechając się. Dopiero z bliska zobaczyłem, że Natie ma fajne oczy...
- Mówię.- odparła zbliżając swoją twarz do mnie. O nie nie nie nie. Mój urok chyba działa aż za dobrze. Odsunąłem się na jakieś dziesięć centymetrów.
- Co? Aż tak śmierdzę koniem?- rzuciła żartobliwie.
- No nie no co ty... Bardziej ja.- odpowiedziałem, drapiąc się po głowie. Co ja robię...
~*~
Wieczorem...

Po...Zabawie? Tak, zabawie z Nataszą, od razu po tym, jak powiedziałem, że śmierdzę wróciłem do domku, żeby się wykąpać. Po raz pierwszy w historii Matthev idzie się z własnej woli wykąpać! Proszę Państwa! Cud Bożonarodzeniowy!
No więc po odświeżeniu się, wziąłem książkę w rękę i ruszyłem ku padoku dla klaczy. A tam- moja Silvie nadal biegała, skakała... I choć wiedziałem, że to ryzykowny pomysł, bez siodła i lejców pogalopowałem w las.
Trafiliśmy na polankę, z której był piękny widok na gwiazdy i małe strumienie. Usiadłem na pieńku, patrząc się w gwiazdy...Przypominały mi odbicie słońca w oczach Natie...Zaraz no Matt! Zagalopowałeś się!

Natasza? c:

sobota, 29 listopada 2014

Od Nataszy CD Matt'a

Spojrzałam na Matt'a, który pożerał mnie wzrokiem, a raczej to, co miałam w dłoni. Powoli zaczęłam otwierać paczuszkę specjalnie głośno przy tym szeleszcząc. Patrzyłam na Matt'a z szelmowskim uśmiechem, widziałam, że już nie może wytrzymać, a ja napawałam się tym widokiem. Gdy już otworzyłam torebeczkę włożyłam do środka dwa palce, by wyjąć cukierka. Zanim go wyłowiłam Matt stał już obok mnie, wyrwał mi torebkę z ręki, przy okazji mnie przewracając, i zaczął dobierać się do środka. Gdy już znalazł to czego szukał z wyrazem triumfu usiadł na ziemi, odwinął cukierek z papierka i wpakował go do ust, a wtedy na jego twarzy pojawiła się bezkresna szczęśliwość. Patrząc na niego zaniosłam się śmiechem.
-Wam smyszno.-powiedziałam nie podnosząc się z ziemi  i patrząc na niego.-Ej! Zostaw mi trochę!-powiedziałam i rzuciłam się na niego, by odebrać mu to, co jeszcze zostało. Skończyło się to tak, że we włosach miałam siano, a Matt przyciskał do piersi torebkę z cukierkami.
-Możesz już je sobie wziąć. Całe szczęście, że mam więcej.-powiedziałam, a Matt spojrzał na mnie z chytrym uśmiechem.
Matt? C=

Od Matt'a CD Nataszy

- Masz naprawdę pięknego konia...- rozmarzyłem się.- Ale i tak nie przebije urody mojej Silvie!- zrobiłem "dzióbek" i podparłem się ramionami. Natasza zachichotała cicho, zakrywając usta ręką.
- Wiesz co? Mam coś, chciałbyś?- spytała po chwili, sięgając po coś do kieszeni. Spojrzałem tam ukradkiem. Aż palce mnie swędziały...Miałem taki GŁÓD. Natie powoli wyciągała tajemniczą rzecz z kieszeni. Jakby chciała mi zrobić na złość i pewnie tak było. Dopiero po dwudziestu sekundach wyjęła małą, zieloną paczuszkę cukierków.
- To o dwadzieścia sekund za dużo.- zmarszczyłem czoło, pokazując swoje rozczarowanie.
- Oj tam. Ale patrz co mam!- machnęła mi torbą cukierków przed oczami. Zobaczyłem taki napis: "Krasnyj Oktiabr"
- O ty dilerze ziemniaków ty! Przecież je już wycofali, a są one przepyszne.- Aż ślinka mi ciekła, daj mi spróbować kobieto! Popatrzyłem na nią błagalnym wzrokiem. Miałem nadzieję, że oprze się mojemu urokowi.

<Natie? c:>

piątek, 28 listopada 2014

Od Ethan'a cd. Nadie

Przewróciłem oczami. 
-Pomagam ci wyprowadzać tego szaleńca z przyczepy, prowadzić go i pokazuje ci gdzie jest jego boks. Na dodatek zarysowuje się w twojej pamięci jako pomocny cham.
Dziewczyna podniosła głowę dumnie.
-Sama bym go poprowadziła, zobacz jaki jest spokojny!
-Za tamtym boksem nie będzie.
-Zobaczymy.
Kiedy przeszliśmy obok boksy nr podajże 25 ogier zaczął się wspinać. 
-Spokój szkapo, bo pójdziesz na kiełbaski!
Dziewczyna się przestraszyła i cofnęła nagle. Koń zaczął drobić i rżeć.
-TY NIEDOROBIONY KABANOSIE!
Krzyknąłem i klepnąłem go mocno w łopatkę. Koń zrobił wielkie oczy z przerażenia... Nie, nie! Ze zdziwienia. Dalej już szedł spokojnie, nawet nie patrzył na inne konie.
-CO TO BYŁO?
Spytała się dalej przerażona dziewczyna kiedy mnie dogoniła.
-Tamta klacz ma ruje, a to jest ogier. Nigdy go nie karciłaś?
-Nie musiałam.
-Pfi. 
Otworzyłem boks.
-Tutaj twój kabanos będzie spał.
Otworzyłem drzwiczki i odpiąłem uwiąz. Koń stał i widocznie chciał powoli zbadać otoczenie. Nie miałem na to czasu, więc klepnąłem go w zad. Ten poszedł kłusem i zajął swoje miejsce.
-Okropny koń.

Nadie?

środa, 26 listopada 2014

Od Ross'a cd. Nicole

- Idę - przewróciłem oczyma.
Chociaż, była inna niż na początku. Nie wiedziałem co powiedzieć. Zagadać? A może iść? Najpierw rozwiodłam konia. 
Wszedłem z koniem do boksu, po czym zdjąłem z niego ogłowie, a potem siodło.

Nicole?

Od Nadie cd. Ethan'a

- No nie, po prostu nie wierzę! Jakiś obcy facet możliwe że chce uprowadzić mi konia! W dodatku jest okropnie chamski! - pomyślałam, ale nie powiedziałam.
- Ej, gdzie wleczesz mojego konia?! - wrzasnęłam.
- A to nie twoja sprawa.
- Jak to nie moja?! Przecież to mój koń! - zdziwiłam się i wkurzyłam za jednym razem.
- I co z tego? Mogło mu się coś stać. - powiedział irytująco spokojnie. Po prostu nie wiedziałam co powiedzieć.
- Koń by chętnie do mnie wrócił. Co ty tu robisz? - pytałam już spokojniej.

Ethan?

Od Nicole cd. Ross'a

- Nie martw się, nie narzucasz się. - powiedziałam obojętnie. Moja klacz szła za ogierem. Głupia. Podeszłam do niej i wsiadłam. - Będę szybciej w stajni - zaśmiałam się, po czym Suzanne wyszła z budynku i popędziła w stronę budynku. Szybko znalazłyśmy się przed boksem, gdy Ross ze swoim ogierem dopiero wyszedł z hali z przeszkodami. Zsiadłam z klaczy i wstawiłam ją do boksu. Ta zakręciła się raz, napiła, po czym zamknęła oczy, próbując spać. Chłopak i jego koń doszli już do nas. - To idziesz? - spytałam znowu.

Ross?

Od Oskara C.D Nataszy

-Stwierdzasz, że jestem nienormalny? - nie odpowiedziałem na jej wcześniejsze pytanie.
-Nie, ja tylko... No tak mi się powiedziało, nieważne. Jak się nazywa? - wskazała ruchem głowy na ogiera.
-Charls. - moja odpowiedź była krótka. Właściwie to chciało mi się spać, jak zwykle.
-A jaka rasa? - dopytywała się Natasza.
-Nie mam pojęcia, mieszaniec.
-Długo jeździsz już konno? - pytania, pytania, i jeszcze raz pytania. Chociaż wolałem odpowiadać niż pytać.
- Chyba tak z cztery lata, o ile mnie pamięć nie myli. A ty? - ziewnąłem i zacząłem rozmyślać o kolacji. Czy czasem już jej nie było? O której jest kolacja? Dopiero będzie? Czemu nigdy nie wiem o takich sprawach?
-Szczerze, to nie pamiętam. - odpowiedziała trochę zmieszana.

Natasza? Mi również brakuje weny, co jest do mnie niepodobne ;_; 

wtorek, 25 listopada 2014

Od Nataszy CD Oscara

Gdy podjechaliśmy pod stajnię zsiadłam z Elendila i łapiąc za wodze wprowadziłam go do stajni i jego boksu. Rozebrałam go i założyłam mu derkę. Przytuliłam się do jego ciepłej szyi i wyszłam z boksu, zamknęłam go i spojrzałam za Oskarem. On też już kończył oporządzać swego konia.
-Psychopata? Serio? Nie wyglądasz mi na takiego.-powiedziałam podchodząc do boksu jego konia. Chłopak prychnął i spojrzał na mnie pytająco wychodząc z boksu
-Nie wyglądam?
-To, że ubierasz się na czarno nie oznacza, że musisz być psychopatą. Z tego co wiem, prawdziwi psychopaci są nie do odnalezienia między normalnymi ludźmi. Ale to nic. Mogę poznać Twojego ślicznego ogiera?-spytałam głaszcząc konia po czole.
Oskar? Przepraszam, że to takie króciutkie =<

Od Nataszy CD Matt'a

-Piękna.-powiedziałam,a później klepnęłam się w czoło.
-Coś się stało?
-Ja głupia.-żachnęłam się.-Dawno powinnam to zrobić. Poczekasz tu chwilę?-Rzuciłam, Matt skinął głową, a ja popędziłam do stajni.
-Mae govannen mellon nin.-przywitałam się podchodząc do boksu Króla. Był czysty, jak to on, więc wyprowadziłam go tylko i wsiadłam z podestu na jego grzbiet. Pojechaliśmy stępem w stronę pastwiska, gdzie siedząc na beli siana czekał Matt. Spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam usmiech.
-Otworzysz?-spytałam, a chłopak zeskoczył z siana i poszedł mi pomóc. Wjechałam na pastwisko, zsiadłam, poklepałam Króla po szyi i ruszyłam do Matt'a.
Matt? Przepraszam, brak weny =<
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Informuję, że opowiadania można przesyłać także do mnie, czyli Kiciulka25 (na howrse)

Od Ross'a cd. Nicole

Rownież zsiadłem z konia, po czym powiedziałem do niej:
- Nie chcę ci sprawiać kłopotu.
W tej samej chwili pociągnąłem ogiera za wodze. Ten popatrzył na mnie. Ponownie go lekko szarpnałem. Ogier posłusznie ruszył się, szedł obok mnie.

Nicole? Brak weny ;_;

Od Nicole cd. Ross'a

Zsiadłam z mojej kochanej klaczy.
- Skoro ona woli twojego konia ode mnie, to dam jej trochę z nim pobyć. I tak nie chciało mi się dziś trenować. - powiedziałam i pogłaskałam moją klacz po łbie. Suzanne trąciła mnie głową i znów odwróciła się w stronę ogiera. - Idziesz ze mną? - spytałam. Wcale nie miałam ochoty z nim iść na spacer. Ale chciałam iść na gorącą czekoladę.

Ross?

Od Ross'a cd. Nicole

Patrzyłem na taranka. Wydawał sie szczęśliwy. Dziwne. Dobrze, że dziewczyna nie ma wałacha - jak każdy wie, ogiery oraz konie wykastrowane, nie za bardzo się ze sobą 'dogadywały'.
- Nie przeszkodziłaś - odparłem z obojętnością, po czym wzruszyłem ramionami.
Jednak nie zmusiłem konia do odejścia - pierwszy raz ogier przekonał się do innego konia.

Nicole?

Od Nicole cd. Ross'a

Nie zwracałam więcej na chłopaka uwagi, ale chyba moja klacz zainteresowała się koniem Ross'a. Plotek był dość niski, a że moja klacz była niezła w skokach, z łatwością przeskoczyła przez płot i pogalopowała na halę z przeszkodami. Próbowałam ją zatrzymać, aż się udało. Tylko... Byłam tuż przed Ross'em, a moja klacz właśnie złapała kontakt z jego ogierem. Westchnęłam ciężko.
- Nienawidzę, kiedy tak robi - mruknęłam i zakryłam dłonią twarz. - Jeśli ci pzeszkodziłam, to przepraszam. Ale Suzanne to niezależna klacz, czasem nawet mnie nie słucha... Ale chyba dogadała się z twoim koniem. - powiedziałam, po czym spojrzałam, jak oba konie rżą do siebie radośnie.

Ross?

poniedziałek, 24 listopada 2014

Od Ethan'a cd. Nadie

-Jasne.
Odburknąłem i podniosłem upuszczony worek z paszą.
-Nie chciałam na ciebie wpaść.
-To fajnie.
Zaciągnąłem powietrze kiedy pomagała mi zbierać rozrzuconą mieszankę. Niedawno wyszła z auta, jechała jakieś... 2/3 godziny. Dało się wyczuć delikatną woń perfum i jakiejś rexony. Impreza pożegnalna? Być może. 
-Konia się nie zostawia w przyczepie bez opieki.
Powiedziałem, kiedy już się wyprostowałem i stałem bokiem do dziewczyny.
-To nie mój koń.
-Twój.
-Masz dowody?!
Zamyśliłem się.
-Tak. Na przyczepie są twoje inicjały.
-Nawet ci się nie przedstawiłam.
-Oczywiście, że nie Nathalie.... Nadie.
Spojrzała na mnie przerażona.
-Masz bransoletkę z takimi samymi inicjałami, ile to jest imion na "N"? Otrząśnij się i choć wyjąć tę szkapę.
Dziewczyna walczyła ze sobą żeby nie dać mi w policzek. Jak najbardziej mi się to podobało. Podszedłem do przyczepmy i bez zastanowienia ją otworzyłem. Odpowiedziało mi delikatne rżenie.
-Nie posłuch cię, ja to zrobię!
Protestowała dziewczyna, jednak ja na nią nawet nie spojrzałem. Pewnie wyprowadziłem ogiera/wałacha, który nie nadążając za mną najpierw wyciągnął szyję a potem zakłusował.

Nadie?

sobota, 22 listopada 2014

Od Nadie

- Wysiadłam z mojego samochodu. Popatrzyłam na moje niedawno zrobione prawo jazdy. Natychmiast zajrzałam na Pioruna. 
- Wszystko w porządku? - zapytałam mojego wierzchowca. Koń zarżał, co oznacza że wszystko u niego dobrze. 
-Ok, teraz trzeba się tu zadomowić. - pomyślałam. Pierwsze co zrobiłam, to poszłam do stajni żeby zobaczyć nowy boks mojego konika. Wiedzieli że przyjeżdżam... Zaczęłam grzebać w telefonie i ktoś na mnie wpadł. Właściwie... ja na niego. 
- Przepraszam... - powiedziałam. 

jakiś chłopak?

Nowa uczennica!

Powitajmy Nadie oraz jej pięknego ogiera Pioruna!

piątek, 21 listopada 2014

Od Ross'a cd. Nicoli

Miałem zamiar jechać na halę z przeszkodami - najlepiej się nie narzucać. 
- Nic ci nie jest? - zapytałem cicho.
Mój głos porwał dość mocno wiejący wiatr.
- Nie - mruknęła, wstając i otrzepując się z piasku.

Nicola? C:

Nowa uczennica!

Powitajmy Dianę!

Od Matt'a cd. Nataszy

- Super.- uśmiechnąłem się. Dlaczego ja mam takie "szczęście"? Ciągle trafiam na dziewczyny... Ona odwzajemniła uśmiech, lecz zrobiła to bardzo nieśmiało. Miałem już odchodzić, więc odwróciłem się na pięcie i lekkim krokiem ruszyłem w stronę padoku, lecz nieznajoma Natasza zaczepiła mnie jeszcze, łapiąc mnie za rękaw.
- Em... Oprowadziłbyś mnie? Nie znam tu za bardzo ludzi, a... A ja...
- Tak?- podniosłem znacząco brew.
- Oprowadź mnie po prostu no...- odparła po chwili namysłu. Widocznie nie miała wyraźnego powodu, by zostać ze mną.
- Ech... OK. Chodź, machnąłem ręką. Wsadziła mi swoją rękę pod pachę, a uśmiech nie znikał jej z twarzy.

Ruszyliśmy w stronę stajni. Były tam co dopiero postawione bele siana. Wspiąłem się na jeden z nich, który stał na przeciwko boksu Silve. Stała tam, machając łbem na boki. Natie również ruszyła za mną, siadając koło mnie.
- Twój koń?- spytała.
- Tak...- odpowiedziałem, gapiąc się na przeżuwającą sianko klaczkę.

Natie?

Od Nicole cd. Ross'a

- Ech... Wiem... Też mi się zdarza... - mruknęłam, po czym wyprowadziłam klacz z boksu i wsiadłam na nią. - Tak w ogóle, to jestem Nicole - powiedziałam.
- A ja Ross - powiedział i zrobił to, co ja.
- Świetnie. Chociaż kogoś już znam. - wywróciłam oczami. Odkłusowałam od niego i przeskoczyłem przez płot do zagrody ujeżdżeniowej, po czym zaczęłam trenować. Nagle spadłam z mojej klaczy, która po chwili stanęła przede mną, czekając, aż wstanę.

Ross?

Nowy wygląd bloga : ) + ogłoszenie

Jak widać zmieniłam już wygląd bloga na zimowo-świąteczny.
Mam nadzieję, że wszystkim się podoba c:

+ Szukamy nowych moderatorów bloga!
Wymagania:
  • Konto na howrse
  • Konto w bloggerze
  • Przestrzeganie podstawowej ortografii
  • Natychmiastowe dodanie opowiadania gdy osoba należąca do bloga, przyśle je (oczywiście nie musisz siedzieć 24/7 - chodzi o to, że od razu po zalogowaniu)
  • Posiadanie postaci na blogu

Zainteresowanych proszę o napisanie komentarza w tym poście, przez swoje konto na bloggerze + swój nick na howrse. Po przez tą stronę, najszybciej jak to możliwe, skontaktuję się z tą osobą, po czym wszystko ustalimy.
Zapraszam i pozdrawiam ;)

Uwaga!!! Nie przyjmujemy zgłoszeń    a n o n i m o w y c h!

czwartek, 20 listopada 2014

Od Oscara cd. Nataszy

To było dosyć...Dziwne. Podjechałem kawałek do dziewczyny, żeby nie wlec się z tyłu. Nie miałem zamiaru zaczynać rozmowy, ale było by głupio, żeby ona zaczęła...Właśnie, nawet nie wiem jak się nazywa. Po dłuższej chwili jednak się odezwałem.
-Więc...Jak się nazywasz? - zagadnąłem odwracając twarz w jej kierunku. 
-Natasza. A Ty? - jej wypowiedzi były krótkie i zwięzłe. 
-Oskar. Długo już jesteś w akademii? - starałem się rozwinąć jakiś temat, ponieważ wcześniejsza cisza była niezręczna i denerwująca. Przynajmniej dla mnie.
-Nie, dopiero dzisiaj przyjechałam.
-Dzisiaj przyjechałaś, jeździsz wieczorem po lesie, spotykasz jakiegoś gościa, czyli mnie i zaczynasz z nim rozmawiać. Przecież mogłem cię okłamać, że jestem z akademii. Mogłem się okazać psycholem, a nie tym za kogo się podaję. 
-Co? - spojrzała na mnie zdezorientowana. Jej mina była bezcenna, nie wiem co właściwie wyrażała, ale była śmieszna. 
-Nic, tak tylko głośno myślę. Nie przejmuj się tym, co powiedziałem, nie okłamałem cię. Poza tym, też jestem w akademii od dzisiaj. Wiesz może która godzina?
-Około osiemnastej chyba. - nie wracała do tematu psychopaty, hehe. Czyli było później niż się spodziewałem. Obstawiałem coś koło szesnastej, a tu znikąd osiemnasta. 
Przez drzewa powoli zaczęły się przebijać światła z budynku. Za chwilę będziemy na miejscu. Noc nie była cicha, wiatr szeleścił liśćmi i gałęziami drzew. Od czasu do czasu było słychać drobny szelest w krzakach, pewnie jakieś...wiewiórki? Nie wiem, to pierwsze co przyszło mi na myśl. 
Zsiadłem z konia i otworzyłem nam bramę. Skierowaliśmy się w stronę boksów.

Natasza? Zabrakło weny :c 

Od Ross'a cd. Nicole

A ponoć starsze lubią młodszych. 
Kompletnie nie wiedziałem co robić. Gdy dziewczyna zniknęła, pobiegłem do swojego konia. Oczywiście, boks konia tej 'fajnej' był obok. Spojrzała tylko na mnie, po czym szybko odwróciła wzrok. Lekko pogłaskałem ogiera.
- Jak widać kompletnie źle zaczęliśmy - powiedziałem cicho.
- Mówisz do mnie czy do konia? - warknęła.
- Do ciebie - przewróciłem oczami, a mój głos był ledwo słyszalny - z końmi czasem też rozmawiam.
Zmarszczyła brwi.
- Tylko nie zawsze chcą rozmawiać. - skrzywiłem się.
Gdy już słowa wydobyły się z moich ust, zdałem sobie sprawę, że mówiąc prawdę, co czuję, teraz jestem ten 'dziwny'.

Nicola?

Od Nicole cd. Ross'a

- Innych słów nie znasz? - warknęłam i ominęłam blondyna. Od początku mi się nie podobał. Co on sobie wyobraża - I nie podskakuj starszym, a tym bardziej mi - rzuciłam jeszcze przez ramię. Taa... Choć nie trenowałam boksu, to byłam mistrzynią juniorów. Dwa, czy trzy razy byłam na lekcji, więcej nie trzeba było. Kto mi podskakuje, niech sobie wcześniej kupi trumnę i miejsce na cmentarzu.

Ross?

Od Ross'a cd. Nicole

- Ja!? - od razu wybuchąłem.
- Pragnę zauważyć, że to ty we mnie wszedłeś - odparła zirytowana.
- Zaje.biście - zmarszczyłem brwi. 
Jednak po tym się opanowałem. 

Nicole? ^^

Od Nicole

Ech... Pierwszy dzień w nowej szkole... Chwila... 1... 2... 3... 4... 5... 6... Tak, to już szósty raz zmieniłam szkołę. No cóż, jestem sobą, a nikt nie jest taki jak ja... I nikt nie rozpoczął tylu kłótni i bójek co ja... Nieważne. Wyszłam z pokoju i od razu wpadłam na kogoś. A raczej ktoś na mnie.
- Uważaj jak łazisz - warknęłam i spojrzałam na twarz chłopaka. Był on blondynem, ale młodszym ode mnie.

Ross?

Nowa uczennica!

Powitajmy Nicolę! c:

Od Nataszy cd. Oscara

-Dobrji wieczier.-odezwałam się. Miałam na głowie kaptur, który rzucał cień na moją twarz. Do tego byłam ubrana w długi czarny płaszcz, z owym kapturem, a kary Elendil przy powiewającym wietrze przypominał konie-upiory Czarnych Jeźdźców, z resztą, ja w tym stroju także wyglądałam jak Nazgul.
-Jesteś z akademii?-spytał chłopak
-Da. A szto? Ty też?
-Tak.
-Ja też. Chodź, trzeba wracać, bo jest już ciemno.

Oscar? Przepraszam, że takie krótkie =<

Od Oscara

Po przyjeździe postanowiłem najpierw zwiedzić okolicę. Oczywiście konno. Poszedłem do stajni po Charls'a. Szybko go znalazłem, i (na szczęście?) nikogo nie spotkałem. Nie wiem jak bym miał się wtedy zachować. Zapytać o imię? Przywitać się? A może nic nie powiedzieć i po prostu zignorować? Koszmar, że przejmuję się takimi rzeczami, ale taki już jestem. Wyprowadziłem konia z boksu, który zamknąłem i udałem się do siodlarni. Po około piętnastu minutach byłem gotowy do jazdy. Wsiadłem na konia i skierowałem się do najbliższego lasu na przejażdżkę. Wiał mocny wiatr, w powietrzu było pełno liści, które już spadły z drzew na jesień. Drzewa mieniły się jednak kolorami; pomarańcze, żółcie, brązy, czerwienie. Niebo było prawie bezchmurne, piękny błękit. Z kłusowania przeszedłem do galopu, więc otoczenie widziałem nieco rozmazane, ponieważ łzy napłynęły mi do oczu, po części z winy silnego wiatru. Znalazłem się na polanie, była dość rozległa. Zatrzymałem konia i zsiadłem z niego. Położyłem się na trawie. Zawiązałem sobie wodze na ręce, ponieważ nie chciało mi się podchodzić do drzewa (ach to lenistwo). Charls położył się jakieś dwa metry dalej. Głowa mi napierdzielała, zamknąłem na chwilę oczy. Słyszałem tylko szum liści i przysiągłbym, że zamknąłem oczy tylko na chwilę!
Obudziło mnie dosyć ostre szarpnięcie za nadgarstek.Wyrwany ze snu, zerwałem się na równe nogi. Charls'owi chyba nie spodobało się tak długie pozostanie w jednym miejscu. Spojrzał na mnie przeżuwając leniwie trawę. Ile ja właściwie spałem? Nie wziąłem zegarka ani telefonu. W każdym bądź razie muszę się zbierać. Odwiązawszy wodzę od nadgarstka, wsiadłem na konia. Nie śpieszyło mi się z powrotem. Powoli zaczynało się ściemniać, czyli musiało być około... szesnastej trzydzieści? Uwielbiam przejażdżki wieczorem. Ten cały spokój... Wspaniałe. Było coraz ciemniej, ciszej. Księżyc przebijał się przez chmury, za kilka dni będzie pełnia. Usłyszałem... Że coś zbliża się w moją stronę. Szybko. Zacząłem się rozglądać, aż zobaczyłem...galopującą na koniu postać, która zajechała mi drogę. Nie odezwała się, na razie... Była w kapturze, za Chiny nie mogłem rozgryźć czy to chłopak czy dziewczyna. A tak poza tym, o co chodzi? To ktoś z akademii? Kto to do cholery jest?

Ktoś łaskaw dokończyć?

Nowy uczeń!

Oscar, witamy c:

Od Nataszy

Wysiadłam z samochodu stojącego na podjeździe szkoły. Było jeszcze bardzo wcześnie, koło 5 rano, ale parę osób chodziło już wokół gmachu. Mój tata też wysiadł z auta i podszedł do mnie poprawiając zwój wojskowy mundur.
-Baw się dobrze, Natasza.-powiedział całując mnie w czubek głowy jak małą dziewczynkę. Uśmiechnęłam się i zasalutowałam mu perfekcyjnie przykładając wyprostowane dwa palce nad prawym uchem do brzegu mojej czapki, bo, jak wiadomo, "Do pustej pały się nie salutuje".
-Tak jest, Kamandir!-powiedziałam, a ojciec poczochrał mnie po włosach.
-Baw się dobrze, Natasza.-Powtórzył i westchnął. Przytuliłam go na pożegnanie i poszłam wyprowadzić Króla z przyczepy. Tata pomógł mi wszystko ogarnąć, a ja poszłam do szkoły, gdzie, o dziwo, zastałam dyrektorkę na nogach, i załatwiłam z nią wszystkie ważne sprawy. Szłam właśnie w górę, po schodach, szukając odpowiedniej klasy, gdy nagle się potknęłam i narobiłam dużo rumoru.
-A niech wos czort...-rzuciłam pod adresem schodów i podniosłam się. Poszłam dalej w górę, gdzie nagle na kogoś wpadłam.
-Hej, uważaj...-powiedział jakiś chłopak.
-Przepraszam.-powiedziałam podnosząc się i podając mu rękę. Zauważyłam, że mierzy mnie wzrokiem.-Coś nie tak?-spytałam.
-Nie, nie...-odparł szybko.-Jestem Matthev.-przedstawił się podając mi dłoń.
-Natasza, czyli Natie.-powiedziałam uśmiechając się i ściskając jego dłoń.

Matthev?

Nowa uczennica!

Powitajmy Nataszę oraz jej konia

środa, 19 listopada 2014

Od Ethan'a cd. Sky

Interesujące...
-Ach tak, to o czym to takim przykrym ci przypomniałem?
Chyba przesadziłem, bo dziewczyna zmroziła mnie lodowatym wzrokiem.
-Sory, sory.
Odparłem i skończyłem czyścić Vacadollę. Dziewczyna jeszcze przez chwilę robiła coś przy koniu, a ja przyglądałem się jej, wcale nie ukrywając zainteresowania.
-Co się gapisz?
Wybuchła nagle, ale ja nic nie odpowiedziałem, tylko patrzyłem dalej.
-Co tu jest takiego interesującego?!
Uśmiechnąłem się lekko.
-Może to, że jesteś odważna, jednak starasz się coś ukryć. Pracowitość jest twoją kolejną cechą... 
Podrapałem się po brodzie uważnie przyglądając się dziewczynie. Podszedłem do niej (co wywołało wielkie zdziwienie) i powąchałem włosy delikatnie łapiąc za rękę i okolicy nadgarstka, oczywiście zaraz potem się oddaliłem.
-Interesujące...
-CO TY ROBISZ, CZŁOWIEKU?!
-Dedukuję. Jesteś jeszcze śmiała, i...
-I co do cho*ery?!
-Nic, nic... Nie ważne.
-Ale skąd to wszystko wiesz? Znamy się?
Prychnąłem.
-Ehhh... Kolejna.
Teraz nic nie odpowiedziała.
-Jesteś odważna, na co wskazuje twój koń. Właśnie wrócił z jakiejś dynamicznej przejażdżki... Jest dosyć spocony i cały w błocie. Na dodatek skakał przez zakrzaczony, najwidoczniej za szeroki rów. Dlaczego pracowitość? Spójrz na siebie. Jest godzina 7, a ty wracasz z treningu, na dodatek masz wytarte spodnie od...
Przejechałem dłonią po materiale, po czy wziąłem to co zostało do ust.
-Słomy.
Wykrztusiłem plując jej kawałkami.
-Dlaczego śmiała? Bo twój koń jest nieprzywiązany, w każdej chwili może się spłoszyć. Va Bene.
Dziewczyna, z lekka przerażona spoglądała to na mnie, to na części ciała, jakie dotknąłem i starała się widocznie uporządkować wszystko w głowie. Bez słowa wyszedłem ze stajni, jednak przez myśl mi przeleciało "Do zobaczenia na pierwszej lekcji"... Zadziwiające, byłem pewny, że to powiedziałem.

Od Sky cd. Ethana

Jak co rano pojechałam z Rose na przejażdżkę ale kiedy wracałam w stajni już ktoś był.
-O hej...jestem Sky a to Rose- powiedziałam do chłopaka
-Ten no...Jestem Ethan a mój koń to Vacadolla-odparł
-Super...Nowy?-spytałam
-W pewnym sensie-odpowiedział czyszcząc swego konia.Ja zabrałam się za rozsiodływanie Rose
-Coś się stało?-spytałam
-Co?Nie...A co się miało stać-odparł
-No nie wiem...ty mi powiedz-powiedziałam z uśmiechem
-Nie ważne...-mruknął.Poszłam do siodlarni odłożyć siodło i ogłowie po czym znów wróciłam do rozmowy
-Skoro nie chcesz mi powiedzieć to nie mów...-powiedziałam wyciagając z kieszeni marchewkę po czym podałam ją klaczy.
-Od dawna tu jesteś_spytał nagle Ethan
-Od jakiegoś miesiąca-powiedziałam patrzac w dal...To pytanie przypomniało mi wszystko o czym chciałam zapomnieć...Wszystko co sprawiało mi ból psychiczny i fizyczny...
-Ej co jest?-spytał patrząc na mnie
-Nic...tylko przypomniało mi się coś o czym chciała bym zapomnieć-odparłam

Ethan?

niedziela, 16 listopada 2014

Od Ethana

Co się właściwie dzieje Ethanie? A no tak, przenoszą nas. Ponoć do naszej dalekiej rodziny. Będziemy chodzić do normalnej szkoły i przebywać z normalnymi ludźmi. Kiepska perspektywa, hę? No ale nic, takie życie. Szkoła, a właściwie Akademia nazywa się "Golden Horse". Nie krytykujmy jej nazwy, proszę. A więc już dojeżdżamy do naszego nowego domu. Wygląda nawet, nawet. Nie licząc tej okropnej bramy. Ciekaw jestem czy Vacadella już dojechała do swojej nowej stajni... 
-Wychodź, jesteśmy na miejscu. 
Powiedział Rick i otworzył drzwi minivana. 
-Tylko zachowuj się... Będzie mi ciebie brakowało...
Powiedział mój były współlokator i roztworzył ramiona.
-Ta.
Rzuciłem i odwróciłem się po walizkę. Rick to chyba jedyna osoba, jakiej będzie mi... Nie nie brakowało. Po prostu odczuje jej nieobecność. Znał mnie chyba najlepiej. Nie licząc tych bab, które maja wgląd w kartoteki. One wiedzą więcej niż ja! Westchnąłem i zrobiłem krok w stronę bramy. Drzwi od domu się otwarły i ukazały kobietę ubraną w kolorową tunikę. 
-No stary, nie rób mi tego... Tylko raz.
Z zamyśleń wyrwał mi prawie rozpłakany Rick. Podszedłem do niego i z lekka niezgrabnie objąłem go ramieniem. Ten wlepił się we mnie i poklepał po plecach.
-Pisz czasami...
Powiedział to, a i tak wiedział, że tego nie zrobię... Jego naiwność nie zna granic. 
-Jasne.
Zgrabna kobieta, teraz z zarzuconym płaszczem już była przy furtce. Uśmiechnęła się ciepło i podeszła do mnie. Objęła moją twarz dłońmi i przyjrzała się uważnie.
-Ostatni Kruk...
Kruk. Takim mianem cieszyła się moja rodzina. 
-Owszem ciociu.
-Nic się nie zmieniłeś.
Powiedziała i zwróciła się do faceta za kierownicą.
-Czy wszystko załatwione?
-Pani Mc'Dalen przyjedzie dzisiaj i dopełni jakieś formalności. Jak na razie to wszystko.
-Dobrze. Choć Ethan, czas się przywitać.
Ostatnim razem widziałem tą kobietę w moje 4 urodziny. Wpadła na jakieś pół godziny i gadała z matką. teraz wyszła za mąż i czekała na dziecko. Po uroczystej kolacji udałem się do swojego pokoju i prowizorycznie się rozpakowałem. Rzuciłem się na łóżku i zasnąłem. Nikt mi nie przeszkadzał, co bardzo mi się spodobało. O jakiejś 5 sen zszedł ze mnie. Naszykowałem się i wyszedłem na zewnątrz. Postanowiłem wcześniej wyjść do szkoły. Zorientowałem się, że za głównym budynkiem jest stajnia. Udałem się do niej pośpiesznie i znalazłem mojego konia. Nie było to trudne. Jego prychnięcia były bardzo wyjątkowe, nie dało się pomylić z innym koniem. Na dodatek boksy były ustawione alfabetycznie. 
-Witam cię Vac.
Powiedziałem i pogładziłem klacz po pysku. Nagle do stajni wjechał ktoś na koniu i zsiadł tuż obok mnie.

Sky, albo ktoś inny?

Od Ross'a cd. Vanessy

Galopowaliśmy bez siodeł. Pomocami ruchu były tylko nasze łydki oraz wodze. 
- To tu - uśmiechnąłem się do blondynki, widząc duże pastwisko.
- Ile to ma? - zapytała.
- Z hektar?

Van? c:

Od Vanessy cd. Ross'a

Jestem tu nowa i się jeszcze nie orientuje. Na razie znam Ross'a. Trzymałam za lejce mej klaczy podeszłam do niego dotykając jego ramienia
- Cześć
Powiedziałam pewnie i spokojnie
- Hej
- Powiesz mi gdzie jest padok dla klaczy?
- Jasne. Chodź
Powiedział i wsiadł na swego konia. Ja zrobiłam to samo

Ross?

Od Ross'a cd. Brooke

- To dobry pomysł - uśmiechnąłem się. - tylko raczej wieczorem. Muszę poćwiczyć skoki z Darkiem…
- Będę mogła popatrzeć? - zapytała odwzajemniając czyn.
- Jak masz czas - westchnąłem.
Nie zabardzo lubiłem jak ktoś patrzył jak trenuję - zawsze mi wtedy coś nie wychodziło.

Brooke? :3

Od Ross'a cd. Vanessy

- To ja przepraszam. Zagapiłem się.
Uśmiechnęła się do mnie.
- Ty jesteś Vanessa? - zapytałem odwzajemniając czyn.
- Tak. - powiedziała szybko - a ty Ross.
Pokiwałem głową.
~*~
Głaskałam konia, gdy ktoś dotknął mojego ramienia. Natychmiast odwróciłem się. Vanessa.

Van? ;3

Od Vanessy cd. Matt'a

Właśnie zaprowadziłam moją klacz Dianę na padok dla niej. Pogłaskałam ją, poklepałam i dałam marchewkę. Kocha je
- Bądź grzeczna
Powiedziałam, a ona zarżała. Rozumiem ją, a ona mnie. Postanowiłam sobie siąść na płocie. Wtedy do Diany przybiegła znajoma mi klacz. To była klacz tego wypłocha. Nie żebym go obrażała, ale mówię jak było
- Cześć
Usłyszałam za plecami. Byłam tak zajęta, że się wystraszyłam i spadłam na ziemię z płotu, jednak ktoś mnie złapał. Spojrzałam w górę. To był ten nowy... jak on? Nie pamiętam
- O część
- Wystraszyłem cię?
Zapytał pomagając mi wstać na równe nogi
- Raczej
Powiedziałam trzymając ręce w kieszeni
- To twoja klacz?
Zapytałam. Jak widać, klacze rozmawiały ze sobą
- Tak
Odpowiedział. Chwila ciszy...
- A tak wogle, przypomnisz mi jak masz na imię?
Zapytałam kierując wzrok na niego

Matt?

Od Matt'a cd. Vanessy

- Tak...Masz coś do jedzenia?- spytał, mając nadzieję, że będzie ona tak miła i da mu coś do pałaszowania.
- Mmm...- pogrzebała trochę w torbie, wiszącej jej na ramieniu. Wkońcu na jej twarzy pojawił się zwycięski uśmieszek. Wyciągnęła rękę ku Matt'owi, dając mu kanapkę.
- Proszę. Jest tam tylko sałata ale...- nie zdążyła dokończyć. Kanapka w mgnieniu oka znikła w paszczy głodnego Iluzjonisty. Otarł twarz z okruszków i odwzajemnił uśmiech.
- A właściwie to... Nie mów nikomu, że tu jestem. Proszę.- popatrzył na nią swoimi patrzałkami, które aż iskrzyły. 
- D-Dobrze...A czemu?
- No cóż... Opowiem ci kiedyś, jeżeli się zobaczymy.- wsiadł na konia i skierował swój wzrok na Vanessę.
- Zaprowadzisz mnie do stajni?- powiedział jeszcze.- Nie jestem tu zapisany ale... Może...
- Co?
- Jednak weź mnie do dyrekcji. 

~*~
Po zapisaniu

Matt był jak nowo narodzony. Wykąpali go i nakarmili. Wiedział już, gdzie co jest. Zaprowadził Silvie na padok i usiadł na beli siana koło wejścia. Patrzył się na klacz, która spokojnie skubała trawkę i raz po raz rżała wesoło.

Vanessa? c:

Od Vanessy cd. Matta

Spojrzałam na niego. Nie znała go. Nikogo tu nie znałam
- Spokojnie
Powiedziałam wieszając ręce na głowie z uśmiechem
- Jestem Vanessa
Powiedziałam patrząc na niego. Widać było, że jest... nie tylko zaniedbany i wyglądał jak łachman, to jeszcze śmierdział i pot się z niego lał... chyba z niepokoju
- Pomóc ci? Nie wyglądasz najlepiej
Zapytałam. I tak skończyłam lekcje

Matthev?

Od Vanessy

Nowa. Właśnie jestem nowa w szkole. Właśnie szłam na moje pierwsze zajęcia. Usiadłam w wolnej ławce. Nauczyciel powiedział, że siądę z jakimś chłopakiem... nie pamiętam jego imienia... Cały dzień zleciał spokojnie...

Następnego dnia, chłopak z mojej ławki był. Spotkaliśmy się na korytarzu. Bardziej... wpadłam na niego przez przypadek, bo byłam zajęta moją mp4 gdzie leciała muzyka
- Wybacz
Powiedziałam pomagając chłopakowi wstać

Ross?

Nowa uczennica!

Vanessa! Witamy c:

Oraz jej klacz Dianę

Nowy uczeń!

Powitajmy Ethana

oraz Vacadollę

Od Brooke cd. Ross'a

- Może po lekcjach wybierzemy się na przejażdżkę?- spytałam z uśmiechem. Przydało by się popracować nad kondycją Frost'a. Żeby się nie roztył. 
A tak po za tym zawsze lubiłam po lekcjach jeździć ale tylko i wyłącznie do lasu lub na łąkę. To była tradycja moja i Frost'a. Ale czy tutaj są takie miejsca jak tam były? Nie mam pewności.

Ross? c:

sobota, 15 listopada 2014

Od Ross'a cd. Brooke

Siedziałem na sianie i czekałem aż ogier do mnie podejdzie. Zawsze koń był bardzo nie ufny. Zawsze się płoszył. Zawsz dziadek mi powtarzał: aby dotrzeć do problemu, trzeba najpierw znaleść jej przyczynę.
I w tej samej chwili zjawiła się Brooke.
- Dark - odpowiedziałem - wiem, głupie imię. Wymyślał je mój brat.
- Yhym - uśmiechnęła się lekko.
Szybko wstałem, otrzepując z siebie owies, siano, słomę, oraz Bóg wie co jeszcze przykleiło się do moich spodni.

Brooke? :3

Od Brooke cd. Ross'a

Weszłam do boksu Frost'a. Koń wesoło zarżał. Słysząc to uśmiechnęłam się i pogłaskałam zwierzę. 
Po chwili wyszłam z boksu i podeszłam do drugiego w którym przebywał koń Ross'a.
- Śliczny. Jak się nazywa?- spytałam z uśmiechem przyglądając się ogierowi. Miał naprawdę śliczną sierść.

Ross? c:

Od Ross'a cd. Kingi

- Ross - uśmiechnąłem się lekko.
Zapadła irytująca cisza.
- Masz ślicznego konia - podszedłem, aby dojrzeć zwierzę.
- Klacz - poprawiła mnie z uśmiechem.

Kinga?

Od Ross'a cd. Brooke

- Prześlicznie rysujesz - uśmiechnąłem się lekko.
- Dzięki - odwzajemniła czyn.
***
Gdy lekcja dobiegła końca, wybiegłem z Brooke do stajni. Na nasze szczęście, bosky obu koni były obok siebie. 
- Cześć Frost - usłyszałem od dziewczyny.

Brooke?

Od Brooke cd. Ross'a

- Jasne.- odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech. Przyszliśmy pod klasę akurat kiedy nauczycielka otwierała drzwi. Już po chwili byliśmy w środku. Zajęliśmy ostatnią ławkę w rzędzie pod ścianą od drzwi. 
Położyłam podręczniki na ławce, wypakowałam z torby zeszyt, brudnopis i piórnik. Ułożyłam wszystko i popatrzyłam się na tablice. Zapisałam temat, a zaraz po tym otworzyłam brudnopis na niedokończonym rysunku konia. Wyciągnęłam ołówek z piórnika i zaczęłam go kończyć. 

Ross?

Od Ross'a cd. Brooke

- Okay - powiedziałem bez żadnego wyrazu.
Usłyszeliśmy dzwonek na lekcję. Wyjęła podręczniki, po czym ruszyliśmy do klasy.
- Usiądziesz ze mną? - zapytałem z uśmiechem.

Brooke? c:

Od Kingi

Dzisiaj wstałam o szóstej by pójść zobaczyć nową stajnie gdzie moja Aria jest. Szybko ubrałam się umyłam, uczesałam i pobiegłam do drzwi. Nagle zatrzymała mnie mama:
- Kinga gdzie się wybierasz?
-Ja? do Arii. Nie wytrzyma tak długo be zemnie. - odpowiedziałam.
-  Ale potem idziesz do szkoły.-odpowiedziała mama.
-Tak tak.-Odpowiedziałam po czym wyszłam. Widziałam nową szkołe oraz pewnie naszą stajnie. I szybko pobiegłam by zobaczyć Arie. Gdy tam weszłam stały tam już kilka koni. Miałam dać Arii marchewkę lecz usłyszałam czyjś głos
-Hej- powiedział głos.
- Hej - odpowiedziałam. 
-Jak się nazywasz?- zapytał chłopak
-Kinga. A ty?-zapytałam

Ross?

Od Matthev'a

Powoli i z wielkim mozołem Silvie ciągnęła Matta na swoim grzbiecie. Kopyta były brudne, od piachu i błota, a sam Matthev wyglądał jak potwór z bagien. Słońce prażyło, choć to trochę dziwne na obecną porę roku. Klacz prawie padała na ziemię, ale dobra aura Mattheva postawiała ją na nogi.
~*~
Na horyzoncie pojawił się zarys budynku. Chłopak poklepał klacz po szyi i powiedział:
- No, spokojnie. Patrz tam, cywilizacja!- pokazał na budynki, wrzeszcząc. Bolało go już krocze, ponieważ nie miał siodła, a lejce i uzdę zrobił ze starego sznurka. Kopytka klaczy były zdarte; okropny stan. Czaprak to stary worek po ziemniakach, znaleziony koło wysypiska. Ponaglił ją trochę i mimo bólu klacz pocwałowała w kierunku... Stajni? Matt poprzyglądał się ciemnym kształtom w oddali. To ośrodek jeździecki. Tam mogą obejrzeć Silvie, a potem wróci do wędrówki.
Po jakiś dziesięciu minutach znalazł się koło...
- Hala skokowa.- przeczytał na głos. Zsiadł z konia i poszedł rozejrzeć się po ośrodku. Wziął lejce w rękę i zaczął iść w kierunku drewnianych domków
- Hallo? Jest tu ktoś?- spytał. Wokół niego była tylko głucha cisza. Wkońcu chrzęst kopyt i rżenie konia przerwało ten stan. Obrócił się i skierował swój wzrok na Silvie.
- To ty, kochana?- powiedział. Usłyszał chrząknięcie za plecami. Popatrzył się przez ramię. Stał tam jakiś człowiek.
- Kim jesteś? Należysz do Longfield Centre?- powiedziała postać, krzyżując ręce na piersi.
- Jestem...- zawahał się. A jeżeli oglądała telewizję- Jestem Seevay. I...N-nie. Jestem tu przypadkowo.

Ktoś?

Nowa uczennica!

Powitajmy Kingę

Oraz Arię

Nowa uczennica!

Powitajmy Sky

Oraz Rose
 

Nowy uczeń!

Powitajmy Matheva

oraz Silvie

środa, 12 listopada 2014

Od Brooke cd. Ross'a

Usmiechnełam się lekko i czułam jak na moich policzkach pojawia się rumieniec.
- Dziękuje. Ja już pójdę.-powiedziałam cicho i po chwili zniknęłam za drzwiami. 
Wyszłam z planem zajęć w ręku. Nie było aż tak źle. Podeszłam do szafek i rozpoczęłam poszukiwanie tej należącej do mnie. Po krótkim czasie spytałam już przed otwartą szafką. Wpakowałam do niej książki. Zamknęłam ją, a jak się odwróciłam stał obok mnie Ross. Nie ukrywam że się troszeczkę przestraszyłam. Nie byłam przyzwyczajona do tego że ktoś nagle się pojawia. 
- Nie strasz mnie więcej.- zaśmiałam się.

Ross? c:

Od Ross'a cd. Brooke

- Jasne - uśmiechnąłem się. 
Bez słowa szliśmy przez korytarz. A może zapytać się coś? Tak, to pytanie będzie najlepsze.
- Jak masz na imię?
- Brr-ooke - zająkała się.
- Brooke? - chciałem się upewnić.
Trochę nie dało się jej zrozumieć.
Pokiwała głową.
- To ja jestem Ross - zatrzymaliśmy się w korytarzu.
- T-to miło cię poznać - zmusiła się do uśmiechu.
- Ale czego ty się boisz? - dwoma palcami prawej ręki, uniosłem jej brodę po czym wpatrzyłem się w jej oczy - nie masz czego. Nic ci nie będzie. Dostaniesz uznanie innych. Z wyglądu na pewno. Jesteś bardzo ładna.

Brooke? c:

Od Brooke

Obudziłam się rano i od razu zerwałam się na równe nogi. Ucieszyłam się ponieważ to miał być mój pierwszy dzień w nowej szkole. Chciałam żeby było inaczej niż wcześniej. Chciałam dobrze zacząć szkołę. Bo ostatnim razem mi to nie wyszło... Ale nie mówmy teraz o tym. Ważniejszą kwestią jest to że tym razem spróbuję pozbyć się nieśmiałości. Tak, koniec z tym.
W szkole było genialnie. Wszystko tam wyglądało tak, inaczej. Ale byłoby jeszcze lepiej gdybym wiedziała gdzie jest sekretariat. Rozglądałam się po korytarzu w poszukiwaniu jakiejś osoby. Zadziwiające było to że nie mogłam nikogo znaleźć. Na szczęście przechodził jakiś chłopak.
No dobra Brooke masz teraz do niego podejść i spytać się gdzie jest ten nieszczęsny sekretariat.- wydałam sobie rozkaz w myślach. Podeszłam do nieznajomego i usmiechnęłam się.
- Cz- cześć, wiesz może gdzie jest sekretariat?- spytałam.

 Ross?

Nowy członek!

Powitajmy Brooke

Oraz Frost'a c: