- Masz naprawdę pięknego konia...- rozmarzyłem się.- Ale i tak nie
przebije urody mojej Silvie!- zrobiłem "dzióbek" i podparłem się
ramionami. Natasza zachichotała cicho, zakrywając usta ręką.
- Wiesz co? Mam coś, chciałbyś?- spytała po chwili, sięgając po coś do
kieszeni. Spojrzałem tam ukradkiem. Aż palce mnie swędziały...Miałem
taki GŁÓD. Natie powoli wyciągała tajemniczą rzecz z kieszeni. Jakby
chciała mi zrobić na złość i pewnie tak było. Dopiero po dwudziestu
sekundach wyjęła małą, zieloną paczuszkę cukierków.
- To o dwadzieścia sekund za dużo.- zmarszczyłem czoło, pokazując swoje rozczarowanie.
- Oj tam. Ale patrz co mam!- machnęła mi torbą cukierków przed oczami. Zobaczyłem taki napis: "Krasnyj Oktiabr"
- O ty dilerze ziemniaków ty! Przecież je już wycofali, a są one
przepyszne.- Aż ślinka mi ciekła, daj mi spróbować kobieto! Popatrzyłem
na nią błagalnym wzrokiem. Miałem nadzieję, że oprze się mojemu urokowi.
<Natie? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz