Po przyjeździe postanowiłem najpierw zwiedzić okolicę. Oczywiście konno. Poszedłem do stajni po Charls'a. Szybko go znalazłem, i (na szczęście?) nikogo nie spotkałem. Nie wiem jak bym miał się wtedy zachować. Zapytać o imię? Przywitać się? A może nic nie powiedzieć i po prostu zignorować? Koszmar, że przejmuję się takimi rzeczami, ale taki już jestem. Wyprowadziłem konia z boksu, który zamknąłem i udałem się do siodlarni. Po około piętnastu minutach byłem gotowy do jazdy. Wsiadłem na konia i skierowałem się do najbliższego lasu na przejażdżkę. Wiał mocny wiatr, w powietrzu było pełno liści, które już spadły z drzew na jesień. Drzewa mieniły się jednak kolorami; pomarańcze, żółcie, brązy, czerwienie. Niebo było prawie bezchmurne, piękny błękit. Z kłusowania przeszedłem do galopu, więc otoczenie widziałem nieco rozmazane, ponieważ łzy napłynęły mi do oczu, po części z winy silnego wiatru. Znalazłem się na polanie, była dość rozległa. Zatrzymałem konia i zsiadłem z niego. Położyłem się na trawie. Zawiązałem sobie wodze na ręce, ponieważ nie chciało mi się podchodzić do drzewa (ach to lenistwo). Charls położył się jakieś dwa metry dalej. Głowa mi napierdzielała, zamknąłem na chwilę oczy. Słyszałem tylko szum liści i przysiągłbym, że zamknąłem oczy tylko na chwilę!
Obudziło mnie dosyć ostre szarpnięcie za nadgarstek.Wyrwany ze snu, zerwałem się na równe nogi. Charls'owi chyba nie spodobało się tak długie pozostanie w jednym miejscu. Spojrzał na mnie przeżuwając leniwie trawę. Ile ja właściwie spałem? Nie wziąłem zegarka ani telefonu. W każdym bądź razie muszę się zbierać. Odwiązawszy wodzę od nadgarstka, wsiadłem na konia. Nie śpieszyło mi się z powrotem. Powoli zaczynało się ściemniać, czyli musiało być około... szesnastej trzydzieści? Uwielbiam przejażdżki wieczorem. Ten cały spokój... Wspaniałe. Było coraz ciemniej, ciszej. Księżyc przebijał się przez chmury, za kilka dni będzie pełnia. Usłyszałem... Że coś zbliża się w moją stronę. Szybko. Zacząłem się rozglądać, aż zobaczyłem...galopującą na koniu postać, która zajechała mi drogę. Nie odezwała się, na razie... Była w kapturze, za Chiny nie mogłem rozgryźć czy to chłopak czy dziewczyna. A tak poza tym, o co chodzi? To ktoś z akademii? Kto to do cholery jest?
Ktoś łaskaw dokończyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz