czwartek, 20 listopada 2014

Od Oscara cd. Nataszy

To było dosyć...Dziwne. Podjechałem kawałek do dziewczyny, żeby nie wlec się z tyłu. Nie miałem zamiaru zaczynać rozmowy, ale było by głupio, żeby ona zaczęła...Właśnie, nawet nie wiem jak się nazywa. Po dłuższej chwili jednak się odezwałem.
-Więc...Jak się nazywasz? - zagadnąłem odwracając twarz w jej kierunku. 
-Natasza. A Ty? - jej wypowiedzi były krótkie i zwięzłe. 
-Oskar. Długo już jesteś w akademii? - starałem się rozwinąć jakiś temat, ponieważ wcześniejsza cisza była niezręczna i denerwująca. Przynajmniej dla mnie.
-Nie, dopiero dzisiaj przyjechałam.
-Dzisiaj przyjechałaś, jeździsz wieczorem po lesie, spotykasz jakiegoś gościa, czyli mnie i zaczynasz z nim rozmawiać. Przecież mogłem cię okłamać, że jestem z akademii. Mogłem się okazać psycholem, a nie tym za kogo się podaję. 
-Co? - spojrzała na mnie zdezorientowana. Jej mina była bezcenna, nie wiem co właściwie wyrażała, ale była śmieszna. 
-Nic, tak tylko głośno myślę. Nie przejmuj się tym, co powiedziałem, nie okłamałem cię. Poza tym, też jestem w akademii od dzisiaj. Wiesz może która godzina?
-Około osiemnastej chyba. - nie wracała do tematu psychopaty, hehe. Czyli było później niż się spodziewałem. Obstawiałem coś koło szesnastej, a tu znikąd osiemnasta. 
Przez drzewa powoli zaczęły się przebijać światła z budynku. Za chwilę będziemy na miejscu. Noc nie była cicha, wiatr szeleścił liśćmi i gałęziami drzew. Od czasu do czasu było słychać drobny szelest w krzakach, pewnie jakieś...wiewiórki? Nie wiem, to pierwsze co przyszło mi na myśl. 
Zsiadłem z konia i otworzyłem nam bramę. Skierowaliśmy się w stronę boksów.

Natasza? Zabrakło weny :c 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz