Wokoło zapanował niezły hałas. Nie dość, że owce nie mogły się na moment uciszyć, to trójka moich nowych znajomych mówiła jedno przez drugie jak przejechać.
- Ej, a może po prostu zawrócimy? - rzuciłam najprostszy pomysł, który pierwszy mi przyszedł do głowy. - I tak jest tu tyle śniegu, że konie za długo sobie nie pochodzą... - dorzuciłam. O dziwo wszyscy się jakoś się ze mną zgodzili, i po chwili zostawiliśmy tę całą owczą gromadę za plecami. Ponownie wjechaliśmy w las. Z zapartym tchem obserwowałam okolicę. Po chwili wjechaliśmy na jakąś ścieżkę, gdzie śniegu było bardzo mało. Wtedy ktoś zarzucił pomysł przyśpieszenia tępa przejażdżki. Z początku jechaliśmy kłusem, lecz po jakimś czasie kłus zamienił się w galop, a galop ponownie w kłus. Na koniec wszyscy szliśmy stępem, obok siebie. Wkrótce zaczęło się ściemniać
- Jak myślicie, daleko jeszcze do akademii? A może się zgubiliśmy? - zaczęłam strasznie histeryzować.
(Sue, Nadie, bądź Oskar? Dokończycie?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz