Popatrzyłam na mojego karego ogiera Together. Jego błyszczące oczy
migotały w słońcu, a grzywę rozwiewał grudniowy wiatr. Pogłaskałam go po
szyi, potem wzdłuż ciała, doszłam do kopyta. Na nodze miał 2
blizny...mam nadzieję, że go nie bolały. Dostałam Toge od ojca jakieś 2
lata temu, był wtedy młodym, wysportowanym ogierem z 2 pucharami w
ujeżdżeniu. Popatrzyłam w jego oczy...
***
-Silarwen- usłyszałam krzyk ojca- choć tu!
"Lecę, biegnę, biegnę...spadam" - jak zwykle pomyślałam.
Weszłam do małego pokoiku ojca, który był jego "gabinetem". Tata powiedział:
-Sil, jedziesz do akademii Golden Horse.
-Luz. Przynajmniej nie będę musiała dłużej znosić tej bandy idiotów z mojej szkoły- odparłam i wyszłam.
Zapakowałam siebie i Together, zapakowałam wszystko do limuzyny ojca
(której nie znosiłam) i wpakowałam ogiera do bukmana. Wyruszyliśmy w tak
zwane nieznane.
***
"Witamy w nowej szkole, Sil", pomyślałam i weszłam do wielkiego budynku.
Nie mogłam nikogo znaleźć, więc weszłam do sekretariatu. Tam, pewna
pani odesłała mnie do dziewczyny imieniem Natasza. Znalazłam ową
dziewczynę i zapytałam:
-Siemka, jestem Sil...odesłano mnie do ciebie...byś mnie oprowadziła po szkole.
<Natasza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz