- No to niby gdzie chcesz iść? - podniosłem jedną brew do góry.
Wzruszyła ramionami. Uśmiechnąłem się lekko. Podeszła do swojej klaczy, ściskając poluźniony popręg. Zrobiłem to samo mojemu koniowi.
Wsiedliśmy na zwierzęta, po czym ruszyliśmy stępem w stronę akademii.
Nica? Ni ma weny .-.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz