- To źle czy dobrze? - spytałem oschle.
Wzruszyła ramionami.
Denerwujące.
Bez słowa, zmierzyłem ją wzrokiem. Poprawiłem buta na nodze - glan się lekko zsunął. Przeszła obok mnie.
***
- Przestań - trąciłem lekko konia łokciem.
Natychmiast przestał się wiercić. Kontynuowałem czyszczenie kopyta. Gdy
wyczyściłem ostatnie, przypiąłem uwiąz do kantaru ogiera. Wyprowadziłem
go z boksu. Oczywiście musiałem się natknąć na Nią.
- Czy zawsze musimy na siebie wpadać? - przewróciłem oczyma.
Nicole?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz