wtorek, 30 grudnia 2014

Od Lilly CD Ross'a

- Pomóc ci?- spytałam. - Miałam do czynienia z bardziej upartymi końmi- uśmiechnęłam się i wzięłam od niego kantar. W kieszeni kurtki miałam marchewkę.
Weszłam do boksu. Ogier nadal stał tyłem. Wyjęłam marchewkę z kieszeni i podeszłam w stronę głowy. Koń od razu ją wywąchał i zaczął szukać. Podałam mu ją, a gdy się nią zajadał miałam czas żeby spokojnie założyć kantar. Po chwili trzymając go za nią wyprowadziła ogiera z boksu.
- Wystarczy mieć odpowiednie podejście do koni- zaśmiałam się prowadząc go na padok.
Ross poszedł za mną. Otworzyłam drzwi na padok i go wpuściłam. Od razu pognał do innych koni. Uśmiechnęłam się i poszłam z Wind'im na krytą halę. Chciałam z nim trochę poćwiczyć. Osiodłałam go o ile można to tak nazwać i powoli dosiadłam. Na początku trochę się szarpał i koziołkował, ale ostatecznie się uspokoił. Trochę kłusowaliśmy i galopowaliśmy. Ross cały czas się nam, przepraszam, mi przyglądał. Gdy przejeżdżaliśmy obok Windy jak to Windy dostał małego szału. Zaczął stawać dęba, ale jakoś udało mi się utrzymać mimo iż byłam bez siodła i nic co mogłoby mi akurat pomóc. Potem znowu koziołkował, tylko że gorzej. W pewnym momencie przeleciałam mu nad szyją i po chwili leżałam na ziemi. Ogier pobiegł na drugi koniec hali. Cała obolała jakoś wstałam. Wszystko mnie bolało, a zwłaszcza plecy. Dobrze że przynajmniej kask miałam.

<Ross?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz