poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Martina CD Lex

- O której godzinie stajenny dawał mu siano? - spytałem cicho.
- Siano? Myślałam, że on je owies. - nauczycielka zmarszczyła brwi.
- Jego żołądek 'magicznie' źle na niego reaguje. Jest zmuszony do jedzenia siana, jak i słomy. Raczej nie zareagował tak na nagłą zmianę pożywienia, ale może po prostu stajenny przesadził z jego ilością. - popatrzyłem się z troską na ogiera.
- Stajenny chodził koło godziny dziewiątej - oznajmiła.
- No właśnie, a o dziewiątej pięć, mam grupę skokową.
Nauczycielka skinęła głową. Lex podeszła bliżej. Koń zatrzymał się, uderzył kopytem w brzuch. Instruktor, który go lążował, pogonił go batem. Ten zaczął ponownie iść stępem.
- Masz ochotę go polążować? - spytała nauczycielka, po czym się lekko uśmiechnęła, mówiąc: - Usprawiedliwie twoje zniknięcie z zajęć.
- Jeśli mogę...
Wszedłem na lążownik. Instruktor podał mi lążę, jak i długi bat. Koń się zatrzymał, patrząc na mnie. Zrobiłem krok w stronę jego zadu, na znak, aby szedł dalej. Ruszył kłusem. Następnie podszedłem w stronę jego łba - musiał iść wolniej. W tym czasie, zacząłem cicho, ale nie za cicho - musiał mnie dosłyszeć, szeptać kojące słowa. Jego uszy były nastawione do przodu. Stawał się być coraz bardziej rozluźniony. Wykonał polecenie. Upuściłem bat. Nie był ani trochę potrzebny. Podszedłem do niego, jednak przycisnąłem rękę do jego zadu, aby się nie zatrzymywał. Zaczepiłem lążę z drugiej strony kantaru. Zaczął iść w drugą stronę.

Lex? Postarałam się? c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz