Zmartwiony wszedłem do pokoju i niemal natychmiastowo poszedłem wziąć prysznic. Po około trzydziestu minutach położyłem się spać. Może uda mi się zasnąć. I o dziwo udało, nawet dosyć szybko.
Śnił mi się sypiący z błękitno-szarego nieba śnieg. Wielkie, delikatne płatki powoli opadały na gałęzie drzew. Po chwili zorientowałem się, że siedzę na koniu. Na Charlesie. Teraz dopiero było słychać stukot jego kopyt. Przyspieszał aż w końcu galopował. Wymijał drzewa, zwinnie. Łzy napłynęły mi do oczu, na policzkach czułem topniejące płatki śniegu i lodowaty wiatr. I spadłem. Było widać tylko ciemność, po chwili otworzyłem oczy.
Bolała mnie głowa. Okazało się, że nie spadłem tylko z konia, ale także z łóżka przy okazji uderzając głową o szafkę nocną. Dotknąłem bolącego miejsca. Na dłoni zobaczyłem krew. No pięknie! Która to godzina... Siódma trzydzieści. Wstałem i poszedłem do łazienki. W lustrze zobaczyłem, że rozciąłem sobie głowę. Nie wyglądało to poważnie. Przemyłem wodą ranę po czym przytknąłem do niej chusteczkę. Jedną, dwie, cztery. Po jakimś czasie krwawienie ustało. Poszedłem się ubrać. Nie chciało mi się iść na lekcje. Na szczęście dzisiaj nie mam ich dużo, tylko pięć. Jest za dziesięć ósma, wziąłem potrzebne książki, coś do pisania i powoli ruszyłem na lekcje.
***
Pierwszy angielski, później matma, niemiecki, fizyka i chemia. Nie mogłem się na niczym skupić. Jednak kiedy lekcje dobiegły końca, pomyślałem, że pójdę pobiegać. Wróciłem do pokoju, wyciągnąłem z szafy lajkry, na to krótkie spodenki, ponieważ w samych lajkrach czułem się nieswojo, założyłem dwie koszulki i bluzę z kapturem + rękawiczki.Zszedłem po schodach na parter i w końcu wyszedłem z akademii. Po chwili znalazłem się w lesie, zacząłem bieg. Byłem długodystansowcem, kiedyś biegałem o wiele więcej, niemal codziennie. Teraz tylko czasem. Po trzydziestu minutach dotarłem do zamarzniętego jeziora. Zatrzymałem się na chwilę, żeby odpocząć i zawróciłem do akademii. Powoli zaczynało mi być jednak zimno. Przyspieszyłem.
Otworzyłem drzwi od akademii i wpadłem na Nataszę.
Natasza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz