- Gdzie ona jest? - spytała rozglądając się po pokoju, wykorzystując światło pochodzące z łazienki.
- Obok ciebie - zaśmiałem się lekko.
Chwyciła ubranie, po czym podeszła. Schowałem się jeszcze bardziej za drzwiami, wyciągając rękę. Podała mi piżamę z uśmiechem.
- Jak tutaj wlazłaś? - zmarszczyłem brwi.
- Drzwi były otwarte - wzruszyła ramionami.
- Wut!? Myślałem, że je zamknąłem. - wskazałem na komodę z ubraniami - na niej jest kluczyk. Mogłabyś zamknąć?
Pokiwała głową. Zamknąłem drzwi do łazienki, szybko przebierając się w piżamę.
Gdy z niej wyszedłem, Lex siedziała na łóżku, bawiąc się kołdrą, zakładając ją na siebie.
- Boshe, myślałem, że zamykałem drzwi - podrapałem się po głowie.
- No widzisz, zawsze trzeba sprawdzać - owinęła kołdrę wokół siebie.
- Wyglądasz dziwnie - zaśmiałem się miękko. - nie mogłaś spać?
- Yhym - odpowiedziała szybko. - która jest godzina?
- Coś koło drugiej - westchnąłem. - grałem na laptopie od razu jak poszedłem od ciebie.
- Musiałeś iść ode mnie dla komputera? - zmarszczyła brwi.
- Jeszcze lekcje odrabiałem. Dość dużo zadali z teorii leczenia kopyt - przewróciłem oczami - robią lekcje, jakbyśmy nic nie wiedzieli o koniach.
Lex? Wenaaaa uciekła ;<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz