I znów zaczęliśmy się całować. Natasza odchyliła się do tyłu i po chwili leżała na plecach jak przed chwilą. Zarzuciła mi ręce na szyję i przyciągnęła mocniej do siebie, a ja nie protestowałem. Jej policzki były odcieniem jasnej czerwieni. Ująłem jej rozpaloną twarz w dłonie. Nasze pocałunki robiły się coraz bardziej namiętne. Słyszałem bicie swojego serca, które znacznie przyspieszyło. Odgarnąłem jej kasztanowe włosy z czoła.
Nagle usłyszałem huk i gwałtownie odskoczyłem od dziewczyny.
-Co...? - mruknęła Natasza i podparła się na łokciach.Wstałem i podszedłem do okna. Spojrzałem na parapet, który znajdował się po zewnętrznej stronie okna.
-Nie wierzę, że nastraszyłem się gołębia, który wleciał w szybę. - spojrzałem na zakrwawiony dziób ptaka i połamane skrzydła.
Natuś? Brak weny :<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz