Dziewczyna straciła przytomność, a ja się zacząłem śmiać. Jak tu się nie śmiać? Ogarnąłem się jednak po chwili i ułożyłem dziewczynę na podłodze. Serce jej biło, oddychała. To nic poważnego. Reakcja na nagły przypływ emocji. Zacząłem ją delikatnie klepać po twarzy.
-Diana... Diana... Halo... Nie śpij...
Mówiłem w kółko aż do momentu aż dziewczyna się obudziła.
-Ja, ja, ja przepraszam...
-Za co przepraszasz? Ja ci nie powiedziałem, że biorę te wszystkie gówna, że jestem pewnego rodzaju świrem. I nie przepraszam, bo tak mam. Więc ty też nie przepraszaj.
Dziewczyna pokiwała głową i się uśmiechnęła.
-A teraz wstawaj, odwiozę cię do domu, bo zaraz do ciebie zadzwonią rodzice.
Schodziliśmy na dół kiedy zadzwonił telefon. Diana pośpiesznie odebrała.
-Tak, mamo już jadę. Mam sukienkę. Skoczyliśmy jeszcze w kilka miejsc. Pa.
-Mówiłem.
Kiedy się ubieraliśmy ciocia podeszła do mnie.
-Na pewno wszystko ok? Możesz jechać?
Zignorowałem to niepotrzebne zamartwianie się i wyszedłem z domu. Odpaliłem motor i ruszyliśmy do domu Diany. Ale inną drogą. Skręciłem w las. Dziewczyna się z lekka zlękła, ponieważ jeszcze mocniej się mnie uczepiła. Wjeżdżałem na różne przeszkody terenowe, co mi sprawiało wielką frajdę. Kiedy w końcu zajechaliśmy na miejsce Diana błyskawicznie zsiadła z motoru.
Diana?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz