sobota, 27 grudnia 2014

Od Lex CD Martina

-W tej kuchni to chyba nie umieją gotować.-rzucił Martin w pewnym momencie.
-Czemu tak myślisz?-spytałam. Jedzenie nie było ohydne, ale 5 gwiazdkowe także nie było. Było po prostu stołówkowe.
-Przecież to jest straszne.
-Wcale nie. Te panie starają się, żeby było dobre, nie są kucharkami z jakiegoś Hiltona. To jedzenie smakuje jak na każdej szkolnej stołówce. Przecież one nie robią ze złośliwości jedzenia, które Ci nie smakuje. Po za tym, zacznij doceniać to, co masz bo w którymś momencie może ci tego zabraknąć. Nawet nie tylko jedzenie. I jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.-gdy skończyłam mój wywód spojrzałam na Martina, a potem na mój talerz, który był już pusty.
-Ja już idę.-powiedziałam, zaniosłam naczynia do okienka i poszłam do siebie. Nie zdejmowałam butów, chodząc po pokoju. Odsunęłam szafę i wyjęłam spod niej walizkę. Z powrotem przysunęłam szafę, a potem usiadłam na środku pokoju i otworzyłam kuferek. Tym razem wyjęłam ze środka replikę Glamdring'a, miecza Gandalfa. Wyciągnęłam także małą szmatkę i przetarłam ostrze miecza. Wstałam i zaczęłam ćwiczyć. Akurat robiłam wypad, kiedy drzwi otworzyły się i wszedł Martin. Zastygł gdy mnie zobaczył, a potem rzucił się z powrotem do drzwi. Zamknęłam je kopniakiem i wycelowałam w niego miecz.
-Co tu robisz?!-warknęłam. Moja twarz pozostawała kamienna, a chłopak był przerażony. Jego uwaga była skupiona na ostrzu. Cofnęłam się do tyłu i nie odwracając się kopnęłam walizkę, by się zamknęłam. Powoli opuściłam miecz.
-Nie bój się, przecież cię nie pchnę. Nawet nie masz się czym bronić.
Martin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz