"Och, jeździł sobie."-pomyślałam-"Ciekawe, co by pomyślał, gdybym powiedziała, że ćwiczyłam tu fechtunek".
-Aha.-odparłam krótko i zaczęłam się zbierać. Wzięłam kuferek i ruszyłam między drzewa.
-Hej, co tam masz?-zawołał.
- Wścibskiego chłopaka, który zadawał głupie pytania.
***
Poszłam do pokoju i zaczęłam szukać miejsca dla walizki. Zobaczyłam, że szafa nie stoi na nóżkach, tylko ma zabudowany dół, a to miejsce było troszeczkę wyższe niż moja walizeczka. Nie chciałam dewastować szkolnej własności, więc po prostu odsunęłam szafę od ściany i wsunęłam walizkę na jej miejsce i ponownie przysunęłam szafę. Potem zabrałam się za porządkowanie innych rzeczy. Gdy skończyłam postanowiłam iść do stajni i wybrać się na przejażdżkę z Cienistogrzywym (tłumaczenie jego imienia). Poszłam więc do stajni, wzięłam jego sprzęt i zaczęłam go ubierać. Gdy był już uszykowany wzięłam z mojej szafki kask, założyłam go i wyprowadziłam go przed stajnie. Wsiadłam na niego i ruszyliśmy. Pojechaliśmy do lasu, odnalazłam polanę, na której dziś ćwiczyłam, a później jeszcze inną, równie dobrą, tyle że ta była w głębi lasu. Wróciliśmy do stajni. Rozsiodłałam ogiera i założyłam mu derkę.Schowałam sprzęt i spojrzałam na zegarek. Z tego, co zapamiętałam z rozpiski powinna być pora na kolację.
Martin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz