Śmiałam się i śmiałam, a Oskar jakoś podniósł się z tej podłogi.
-Mam focha.-mruknął. Przestałam się śmiać i zrobiłam zmartwioną minę.
-Nu... Proszę, nie fochaj się... Proooszę..-zrobiłam oczy kota ze Shreka. Oskar popatrzył na mnie i machnął ręką.
-Uch, Ty. Zrobię to dla Ciebie...
-Dziękuję, dobroczyńco. No... Trzeba by to posprzątać, bo ta sprzątaczka mnie rozstrzela.
-No... Chyba rzeczywiście trzeba by posprzątać...-przyznał chłopak rozglądając się po kuchni.-No to może poświęcę się i ogarnę podłogę i blaty, a ty pozmywasz?
-No dobra.-zgodziłam się i zaczęłam szukać w szafkach gumowych rękawiczek. Wreszcie znalazłam je, założyłam i zaczęłam zmywać. W tym czasie Oskar sprzątał wszystko inne. Gdy skończyliśmy położyłam rękawiczki na brzegu zlewu i spojrzałam na chłopaka.
-Koniec?-spytałam.
-Tak. Nareszcie.-odsapnął.
-No to chodźmy.-powiedziałam.
-Czekaj, czekaj... Czy wejście na stołówkę nie jest zamknięte?
-Jest. Ale ja wiem, gdzie jest drugie wyjście.-powiedziałam z szelmowskim uśmiechem.-Chodź.-ujęłam jego dłoń i pociągnęłam go za sobą. Weszliśmy do wąskiego schowanka przy kuchni, w którym były także drugie drzwi. Otworzyłam je i wszyliśmy na korytarz.
Oskar odprowadził mnie do mojego pokoju.
-Dzięki, że załatwiłaś mi te zapiekanki. I w ogóle...-powiedział z lekko zakłopotaną miną. Uśmiechnęłam się.
-Nie dziękuj. To była tylko chwila, żeby to załatwić. I ja też dziękuję.-powiedziałam, stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.
Oskar? =3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz