Wstałam wcześnie rano i z uśmiechem na twarzy wyszłam do stajni. Założyłam czarne bryczesy w niebieską kratę z pełnym lejem, podkolanówki z niebieskie karo, czarny t-shirt, czarną bluzę z kapturem i na to wszystko założyłam jeszcze sweter i ocieplacz. Jako buty wybrałam zwykłe sztyblety. Poszłam do stajni i przywitałam się z Królem tając mu połówkę jabłka. Druga powędrowała do Silvie. Gdy mój Król to obrócił się zadem do drzwi od boksu. Zaśmiałam się głośno. Otworzyłam boks, podeszłam do niego i przytuliłam się do jego cieplutkiej szyi.
-Nu, wiesz, że Cię kocham.-powiedziałam, a koń trącił mnie swoim łbem, już wychodząc z focha. W tej chwili do stajni wparował Matt. Wyszłam z boksu, zamknęłam go, a gdy tylko zobaczyłam twarz chłopaka wybuchłam gromkim śmiechem.
-Nie masz wody w łazience?-spytałam, a on rzucił mi nienawistne spojrzenie.-No, ale wąsy wyszły mi...
-Tobie?! Wiedziałem! Ty beboku niedobry! Ja Ci nic nie zrobiłem!-powiedział i chciał mnie złapać, a ja zaczęłam piszczeć i uciekać przed nim.
-Zjadłeś mi cukierki!
-Ale Ty masz ich mnóstwo!-wrzasnął za mną.
-No to co!-krzyknęłam, gdy weszłam na stos snopków siana postawiony w stajni.
-Powiedz mi chociaż, co mam napisane na twarzy, ok?-rzucił i zaczął się do mnie wspinać.
-Nie!-krzyknęłam, gdy mnie dopadł i zaczął łaskotać. Wyszło z tego bardziej "Niiii", bo zaczęłam piszczeć.
-Mów!-zażądał.
-Nie powiem Ci!-krzyknęłam przez śmiech. Matt złapał mnie w pasie i zniósł na dół.
-Postaw mnie na ziemi.-rozkazałam.
-Jak powiesz mi, co mam napisane na twarzy.
-Ale to po rosyjsku!
-To przetłumacz!
-Nie!
-Czemu?-spytał stawiając mnie w końcu na ziemi i obserwując mnie uważnie.
-Bo nie.-burknęłam odwracając wzrok. Dzięki Bogu, że nie zrobiłam się czerwona.-Daj, zmyję Ci to.-powiedziałam idąc do boksu Elendila i podnosząc torebkę, która przy nim stała. Zaczęłam grzebać w niej i wyciągnęłam płatki higieniczne i płyn do demakijażu.
-Ty też masz coś dłoniach.-zauważył Matt.
-Mhm. Ale moje to tatuaże, a bohomazy, swoją drogą najlepsze, na twojej twarzy to kredka do oczu.-powiedziałam nasączając wacik płynem. Dało się wyczuć lekki zapach bzu. Był ode mnie wyższy, więc poprosiłam go, żeby usiadł. Pochyliłam się nad nim i ścierałam mu z twarzy napis i wąsy. Wyglądało to trochę dziwnie, nasze twarze były blisko siebie, na dodatek czułam, że się czerwienie. Och, głupia moja twarz.
Matt?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz