Spojrzałam na chłopaka i nie wybuchnęłam śmiechem, lko dla tego, że jestem tu nowa, a na początku trzeba się wykazać, by później wszyscy dali ci spokój.
-Nie wiem.-odparłam krótko.-Narazie pozostawię twe pytanie bez odpowiedzi.-rzuciłam, wstałam od stolika i zaniosłam naczynia do okienka i poszłam do pokoju. Wszystkie moje rzeczy leżały tak, jak były pozostawione, czyli były pizgnięte na środek pokoju. Ale jedna walizka była schowana. Na razie leżała w miejscu iście nie przewidywalnym, czyli pod łóżkiem, ale zaraz znajdzie się dla niej odpowiednie miejsce. Podeszłam do drzwi, przekręciłam w nich klucz i wyciągnęłam spod łóżka owy metalowy kuferek. Był dosyć długi, a żeby go otworzyć trzeba było wpisać szyfr. Otworzyłam go i z lubością przeglądałam znajdujące się w nim rzeczy. W końcu go zamknęłam, założyłam bluzę, skórzaną kurtkę, wzięłam kuferek i poszłam na dwór. Trochę zajęło mi odnalezienie odpowiedniego miejsca do ćwiczeń, ale w końcu je znalazłam. Otworzyłam kuferek i wyjęłam z niego długi miecz. Była to replika Andurila. Miecza Aragorna. Wzięłam go do ręki i zaczęłam z panięci zadawać wyuczone już ciosy i sparunki. Gdy wykonywałam jeden z manewrów usłyszałam szelesty, wywołane najpewniej przez konia. A jeśli to koń, to któś na nim jedzie. Szybko, ale bez zbędnego hałasu schowalam miecz, zamknęłam kuferek i usiadłam na nim, by ziemia nie ziębiła mnie w tyłek. W tym momęcie spomiędzy krzaków na koniu wyłonił się znany mi już kolega Martin.
Martin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz