-Bardzo mnie to uszczęśliwia.-rzuciłam i powróciłam do lektury. Akurat szłam na Smętarz dla zwierzaków (w innym tł. "Cmętarz dla Zwieżąt") z doktorem Louis'em Creed'em ale byłam też w Akademii, a tu przede mną stał jakiś chłopak, który patrzył się na mnie jakby chcąc wywiercić mi dziurę w mózgu, by w końcu dowiedzieć się co czytam.
-Dowiem się w końcu, co czytasz?-spytał, a w jego głosie pobrzmiewała ledwie wyczuwalna nutka zniecierpliwienia.
-Och, jeśli wtedy sobie pójdziesz, to proszę bardzo. Stephen King "Smętarz dla Zwierzaków".
Raphael? Nie pójdziesz sobie, nie? :<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz