Zasnęłam, a w nocy śniło mi się, że byłam na randce. Jakby tego było mało, na tej randce byłam z Martinem. Chciałam "usunąć" to wspomnienie z całego serca, a raczej z całej wolnej woli, poniewaz me serce zdradziło mnie w tej kwestii i na każde choćby leciutkie przywołanie tego snu me serce zaczynało szybciej bić. Głupie serce.
Gdy wstałam rano poszłam do łazienki, oporządziłam się, ubrałam czarną koszulkę z napisem "Ludzie się skończyły. Jedzcie dżem." na to rozpinaną szarą bluzę, czarne legginsy i glany. Nie miałam innych spodni, bo reszta była brudna, albo miała dziury. Zasznurowałam glany i spojrzałam na zegarek. Mój Boże, piąta... Co mam robić? Myślałam, że jest rano, jest teraz praktycznie tak samo ciemno, jak o 8. No cóż. Wyszłam na korytarz i wpadłam centralnie na Martina.
-Uuh... Co Ty tu robisz?-jak na razie postanowiłam odpuścić sobie próby zrobienia mu krzywdy (lekko mówiąc).
Martin? C:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz