- To jak, jedziemy?- spytałam zmieniając temat, a on przytaknął głową. Windy już powoli się wyrywał. Gdy wyjechaliśmy na pola puściłam go wolno. Ogier gnał jak szalony, a Ross ledwo nas doganiał. Próbowałam go trochę przystopować, ale nic nie działało. Jednak po dwudziestu minutach się zatrzymał. Musiał trochę odpocząć. Zsiadłam z niego i podeszłam do Ross'a.
- Mówiłam- uśmiechnęłam się gdy też schodził ze swojego. Oparliśmy się o drzewo i patrzyliśmy na konie. Windy strącał z każdego drzewa śnieg. Śmiesznie to wyglądało bo czasem spadało trochę na niego.
<Ross?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz