-Wow, śnieg pada...-powiedzieliśmy dokładnie w tym samym momencie. Zaśmiałam się, a Oskar się uśmiechnął. Jechaliśmy dalej i dojechaliśmy na polanę. Śnieg padał cały czas, na ziemi utworzyła się już jego cienka warstewka.
-Mam babcię w Ojmiakonie, jak do niej jeździmy, to z rodzeństwem, bo mam siostrę i brata, robimy sobie fortecę, a później bitwę na śnieżki.-powiedziałam
-Serio?-spytał, uśmiechnął się lekko i podniósł brwi.
-Da.-potwierdziłam.-Zaczyna zmierzchać.-powiedziałam patrząc w niebo.-No cóż, zimą szybko robi się ciemniej.
-To jest straszne.. Idziesz ulicą, jest 17, a zrobiło się już ciemno i nie wiesz, czy mówić "Dzień dobry" czy "Dobry wieczór".-powiedział Oskar i zaśmiał się cicho. Ja także się zaśmiałam.
-Słyszałeś o tym balu sylwestrowym?-spytałam po chwili ciszy.
Oskar?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz