-Eee... Chyba o czternastej kończę, to może o piętnastej?
-Dobra, to będę czekał przy bramie.
-Do zobaczenia, pa. - pożegnała się, gdy wyszliśmy przed stołówkę.
-Do jutra. - odpowiedziałem. Po chwili Natasza zniknęła mi z oczu za zakrętem. Poszedłem piętro wyżej, do swojego pokoju. Zmęczony rzuciłem się na łóżko i przeciągnąłem. Jutro się rozpakuje teraz mi się nie chce. Albo wstanę o piątej, jak to czasem kiedy nie chce mi się uczyć wieczorem... Dobra, tylko jeszcze prysznic, znaleźć piżamę i mogę iść spać. Jest jeszcze wcześnie, ale co tam.
***
Ostry dźwięk budzika przeniknął do mojego snu, wyrywając mnie z niego. Piąta trzydzieści. Szybko się rozpakować, uporządkować to, ale najpierw pościelić łóżko. Porządek przede wszystkim, póki co. Zacząłem rozpakowywać parę pudeł i walizkę. Gdy skończyłem, było piętnaście po siódmej. Wyjąłem z szafy czarny T-shirt i dżinsy, które ubrałem. Przeczesałem włosy, odnalazłem książki potrzebne na dzisiejsze lekcje. Za dwadzieścia ósma. Nic się nie stanie jak będę wcześniej, pójdę jeszcze do szafki. Tak też zrobiłem.Było za pięć, gdy dotarłem pod klasę. Pierwsza chemia, a mam sześć lekcji, czyli około trzynastej dwadzieścia kończę. Na piętnastą mam umówioną przejażdżkę. Dobra, właśnie zadzwonił dzwonek. Czas rozpocząć pierwszą lekcje.
***
Matko, wreszcie koniec tego utrapienia. Upragniony koniec lekcji! Wolność! Od razu skierowałem się do pokoju. Nie wyspałem się. Dużo śpię, lubię spać, ponieważ lubię śnić. To tak jakby inny świat. Nieważne. Wparowałem do pokoju i poszedłem wpełzłem do łóżka ściągając jedynie buty. Wtuliłem się w poduszkę i postanowiłem zdrzemnąć się do około czternastej trzydzieści. Na sen nie musiałem długo czekać.Obudziło mnie natarczywe pukanie w drzwi, które otworzyłem zaspany. Ujrzałem w nich Nataszę.
-Coś się stało? - zapytałem jeszcze nierozbudzony i... lekko zdziwiony?
-Jest piętnasta trzydzieści, zapomniałeś czy co? Wiesz ile musiałam się nachodzić żeby znaleźć twój pokój?
-Cholera, przepraszam, spałem.
Natasza? xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz