Spojrzałam na chłopaka i pokiwałam głową. Wyszłam z boksu ogiera i spojrzałam na Nathana. Był nieco wyższy ode mnie. Pfff... On to jest obrazek, ja to wiem! Nie wiem skąd ale wiem! Nie będę tego sprawdzała, źle się to skończy. No więc ten no... Mogę tylko myśleć że to obrazek, ale bez doświadczenia.
Patrzyłam na niego jeszcze chwilę, ale przestałam się gapić kiedy poczułam że ktoś sięga do mojej kieszeni w bluzie. Bardzo trudno było się domyśleć, naprawdę... Wyjęłam z kieszeni, jakimś cudem... Marchewkę. Dałam Edenowi, ale nie odwracałam głowy w jego stronę. Patrzyłam na Nathana.
- Co ty się tak na mnie patrzysz? - zapytał.
- Nic. - odparłam.
- Yhm...
W pewnym momencie tak normalnie wyszłam sobie ze stajni. Słyszałam że Nathan coś do mnie gada, ale nie słyszałam bo myślałam o tym że on jest obrazkiem. A może jest wazonem?! Ooo to jest całkiem możliwe. W pewnym momencie chłopak krzyknął mi coś do ucha. Odskoczyłam w bok. Zatkałam uszy i wrzasnęłam coś... Ale skąd on tu... Da fak?!
- Skąd ty tu?! - spytałam.
- Stamtąd. - powiedział wskazując na stajnię.
Nie no go uduszę. Miałam ochotę go walnąć, ale się opanowałam.
- Kiedyś Cię uduszę... - syknęłam.
- Twoje niedoszłe marzenie? - spytał.
Spojrzałam na niego. Pstryknęłam go z palców w czoło. O jest żywy! Więc to nie jest obrazek... To on jest człowiekiem. O kurde... Zrobiłam wielkie oczy.
- Co ty kurde robisz?
- Stoję, patrzę, oddycham, wydycham yyyy... Żyje? - odparłam.
Nie moja wina, że w taki dziwny sposób go poznałam.. pff...
Nathan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz