-Natasza...Przez Ciebie czuję się jak kaleka. - zmarszczyłem brwi.
-Właściwie to w pewnym sensie jesteś teraz kaleką...- nie wiem co wyrażała jej mina. Nie widziałem jej nigdy wcześniej.
-Dzięki. - uśmiechnąłem się mimowolnie.
-Jedz, a nie gadasz. - jej słowa wyrażały ironię i coś w rodzaju rozkazu.
-Dobra, już dobra. - przewróciłem oczami. Mimo wszystko doceniałem, że poszła po tą kolację, którą szybko zjedliśmy. Natasza poleciała odnieść tace z powrotem. Chciałem iść z nią, ale wybiegła szybko z pokoju i zatrzasnęła drzwi. Wróciła jeszcze szybciej niż wcześniej.
-Natasza?
-Hm? - spojrzała na mnie lekko przekrzywiając głowę na bok.
-Bo właściwie, to ja nie wiem za wiele o Tobie. Opowiesz mi coś o sobie? - zapytałem.
Natasza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz