-Możliwe, że przestałam je liczyć.-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Coś takiego....-Martin także się uśmiechnął.
-Zawsze mogę zacząć znowu je naliczać.-odparłam niewinnym tonem.
-Ty szantażystko, Ty.-obruszył się.-A tak w ogóle, to po co tu jesteś?-spytał.
-Przyszłam, żeby zaproponować Ci obejrzenie jakiegoś filmu. Mam cały arsenał na dysku.
-Ok... U mnie czy u Ciebie?-spytał.
-U mnie. Mam wygodniejsze łóżko.-odparłam, a po chwili, słysząc swą wypowiedź zaśmiałam się głośno, a Martin mi zawtórował.
-Czyżby to była jakaś sugestia?-spytał uśmiechając się szelmowsko i robiąc znaczący ruch brwiami. Walnęłam go w ramię i zaśmiałam się.
-Niegrzeczny jesteś.-stwierdziłam śmiejąc się, co zabrzmiało bardziej jak mruczenie.
-Możliwe...-mruknął Martin obejmując mnie i całując namiętnie. Ujęłam jego twarz w dłonie i spojrzałam mu w oczy.
-Kocham Cię.-wyszeptałam.
-Ja Ciebie też.
-No, dobrze.-mruknęłam z uśmiechem.-Za dziesięć minut możesz u mnie być.-stwierdziłam.-Myślę, że możesz wziąć piżamę.-wstałam i poszłam do siebie. Uszykowałam laptopa i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam głowę. Zawinęłam się w czarny ręcznik i rozczesałam mokre włosy. Pachniały bzem. Wyszłam z łazienki i zapatrzyłam się na siedzącego już na moim łóżku Martina.
-O. jesteś już. Podasz mi piżamę? Jest pod kołdrą.-poprosiłam, a Martin sięgnął po nią. Podszedł do mnie, a ja wzięłam ją od niego. Chciałam wejść z powrotem do łazienki, ale Martin złapał mnie i przyciągnął do siebie. Zaczął przesuwać zimnymi palcami po mojej ciepłej jeszcze, od kąpieli, skórze.
-Weź.. Zimny jesteś.-mruknęłam.
-Zimny?-spytał uśmiechnął się lekko. Odgarnął z mojej szyi mokre jeszcze włosy i zaczął składać na niej pocałunki. Przygryzł płatek mego ucha i skierował się do ust. Zaczął mnie namiętnie całować.
-Martin...-mruknęłam.-Martin... Martin.
-Co?-spytał z grymasem.
-Mieliśmy oglądać film...
-Co obchodzi mnie jakiś film, skoro mam Ciebie?-rzucił i pociągnął mnie delikatnie za sobą. Położył mnie na łóżku, na plecach. Ponownie zaczął składać pocałunki na mojej szyi, zszedł na obojczyki, a potem z powrotem wrócił na szyję. Jego ciepły oddech był bardzo przyjemny, a każdy jego pocałunek wywoływał miły dreszcz.
Martin? C": *brewki*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz