Jeździłam sobie na Vanessie na padoku,gdy ujrzałam innego studenta,który
jeździł na koniu na drugim,dla wałachów i ogierów.Nie wiem dokładnie
kiedy,lecz Vanessa przeskoczyła przez płot...Cóż nieprofesjonalnie, w
końcu to nie jej specjalizacja, więc upadłam...Na głowę. Chciało mi się
płakać.Nie wiem czy ze śmiechu,czy z bólu. Gdy próbowałam
wstać,podjechał do mnie czarny koń andaluzyjski.Z niego zszedł
"Tajemniczy Jeździec" I wyciągnął do mnie rękę.Uśmiechnęłam się do
niego. Dałam mu rękę,a ten mnie zgrabnie pociągnął.
-Cześć.-Powiedział.
-Hejka-Odpowiedziałam miło.
-Chyba panienka pomyliła padoki.-Uśmiechnął się.
-To nie ja tylko Vanessa!-Odpowiedziałam jak niewinne dziecko.
-Jestem Raphael.
- A ja Naomi ale mów mi Nay.
<Raphael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz