- Jakaś sprawiedliwość na tym świecie musi być- odparłam mieszając kakao.
- Aha akurat. Uważaj bo ci uwierzę- spojrzał na mnie wątpiąco. Udawałam że nie zwracam na to uwagi i napiłam się. Ross cały czas czekał na moja odpowiedź. Gdy wypiłam kakao i zjadłam bułkę wstałam z tacą i stanęłam za nim.
- No dobra, masz mnie- nachyliłam się nad nim- Chciałam zobaczyć twoją klatę- szepnęłam z wręcz nie wyczuwalną nutką śmiechu.
Wyprostowałam się i z już lekko szyderczym uśmiechem na ustach odniosłam tacę. Potem pewnym krokiem wyszłam ze stołówki cały czas czując na sobie jego spojrzenie. Wiedziałam że cały czas się na mnie patrzył dopóki nie wyszłam z sali. Gdy tylko znikłam za drzwiami zaczęłam się trochę śmiać. W wesołym nastroju pomaszerowałam do stajni wyprowadzić Windi'ego na padok. Mustang był dzisiaj wyjątkowo grzeczny i spokojny. Gdy to zrobiłam usiadłam na płocie i przyglądałam mu się. Nawet nie atakował innych koni. Na mojej twarzy pojawił się troskliwy uśmiech. Po jakimś czasie poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Nawet nie musiałam zgadywać kto to.
<Ross?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz