środa, 14 stycznia 2015

Od Cat

Chłopak wyszedł już dawno. Nic wielkiego się nie działo, przychodzili lekarze i to wszystko. Pytali się mnie niebezpieczeństwem panosząc się wszędzie. Po chwili zaczynam biec, bo słyszę donośny krzyk mojej starszej siostry. Woła o pomoc. Gdy wbiegam do domu, czuje tylko ciężki zapas smrodu i krwi. Czuje mocny ucisk w gardle, ktoś mnie za nie ściska.
-Uciekaj - mówi - Następna będziesz ty. - puszcza mnie i pozwala mi uciec.
Słyszę tylko śmiech, gdy wybiegam z domu i gdy jestem daleko zanim jego śmiech jest wszędzie... Nagle potykam się o kamień, i wpadam do wody, nie moge się już poruszać, dokładnie tak jak gdybym umarła.''
Budzę się odrywając się odruchowo, siadam. Powoli zaczynam rozumieć, że to był tylko straszny sen, a właściwie wspomnienia z przeszłości. Po chwili opadam już tylko opadam na poduszkę, z której powietrze o różne rzeczy, odpowiadałam tylko na niektóre z nich. Umówili się, że odepną mi pasy, ale w pokoju będzie jeden lekarz praktykujący i w razie czego ich wezwie. Nienawidzę lekarzy, ale godzę się na ich warunki, bo chce stąd wyjść, a oni mnie tu trzymają niepotrzebnie. Przekładam się na bok i układam się do snu. Gdy idę do domu już wiem, że stało się coś złego, niebo jest czarne, a kruki ostrzegają przed ucieka z ciężkim sykiem.
[...]
Wypuścili mnie, nareszcie. Będą mnie czekać rozmowy z ''terapeutą'', ale mam na to wylane. I tak mi to w niczym nie pomoże. Ręka nie jest ani trochę zdolna do wykonywania różnych czynności, ale jak to lekarze stwierdzili za długo to wszystko będzie trwało, a nie jestem jedynym pacjętem. Do domu dojeżdżam już autobusem, nie ma tu samochodu, ani mojego konia. Szkoda... No właśnie Sky! Musze na nim pojeździć. Wybieram się na przejażdżkę, ale na oklep, bo nie mam siły założyć ekwipunku. Zatrzymuje się na kwiecistej polanie tuż za lasem. Dokładnie przywiązuje konia do jednego z grubszych drzewek, po czym wyciągam małą paczuszkę z kieszeni, narkotyki. Biorę trochę, ale nie za dużo, i kładę się na polanie, czekam.
''Jestem w pięknym miejscu. Małe ptaszki śpiewają piękne melodie, a małe wiewióreczki rozkosznie zajadają orzeszki przy tym donośnie chrupiąc. Chrupanie mi nie przeszkadza, to taki przyjemny ! Teraz zbieram kwiatki e wszystkich barwach, jest ich tyle, że nie mogę się zdecydować, aż robię ogromny bukiet kwiatów. Wybieram trzy duże dźbła trawy i delikatnie, ale nie płynnymi ruchami związuje dwukrotnie moje prześliczne kwiatki. Gdy teraz oglądam kwiatki zauważyłam, że niektóre powiędły, a niektóre są po prostu ohydne. Ale i tak są piękne !!! Wzdycham zachwycając się urokiem moich kwiatków.''
W ręce trzymam krzaki, jest ich za dużo. Od kiedy ja zrywam kwiaty ? Nie wiem, ale sporo ich jest. Odkładam je na bok i spoglądam w bok, przygląda mi się nieznajomy chłopak. Wygląda jak TEN lekarz który rysował mi znaki nożem. Ma bardzo podobny wygląd, i mogę się założyć, że to on był wtedy w szpitalu...
Nathan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz