piątek, 2 stycznia 2015

Od Oskara C.D Nataszy i Catrine

-Ja Ciebie też kocham, Natasza. A teraz idź się wyspać i się nie martw, wszystko będzie dobrze. - uśmiechnąłem się.
-Jestem wykończona, wpadnę do Ciebie jutro po lekcjach, chyba, że już wtedy Cię wypiszą. - wstała i skierowała się w kierunku drzwi.
-Hej, poczekaj. A co jest z tą dziewczyną, Catrine? - spytałem.
-Nie mam pojęcia... Do jutra, pa Oskar. - pożegnała się.
-Pa. - Dziewczyna zniknęła za białymi drzwiami. Obok nich była szyba, przez którą było widać korytarz. Pomachała mi i zniknęła wraz z przechodzącymi pracownikami szpitala. Zapomniałem powiedzieć jej, żeby włączyła mi telewizor, a nie chciało mi się wstawać. Leżałem sobie tak z godzinę, po czym pomyślałem, że chcę przejść się po korytarzu. Czy mogę odłączyć od siebie tą kroplówkę? Ale jak...Cholera. Poczekam aż sami mi ją odłączą. Więc leżałem dalej. Około osiemnastej pielęgniarka przyniosła mi kolacje składającą się z... Kromki chleba z masłem, kilku sucharków i biszkoptów oraz gorzkiej herbaty. Co ja, na diecie jestem? Właściwie to i tak nie miałem apetytu, ale zjadłem biszkopty i wypiłem połowę herbaty. Nudziłem się, więc zacząłem zasypiać.

***

Obudziłem się około siódmej, ale i tak tylko jedna trzecia szpitala była już na nogach. Zauważyłem, że odłączyli ode mnie kroplówkę. Nawet nie wiem kiedy! Obok szafki stały kule. No tak, przecież kostka...Postanowiłem się przejść po korytarzu. Zwlekłem się z łóżka i o dziwo podszedłem do drzwi. Otworzyłem i wychyliłem się na korytarz, było pusto. A nie, jednak idzie jakaś dziewczyna. Wydaje się być znajoma. Wyciąga nóż z rękawa i wbija go sobie w rękę... Nagle podchodzi do niej biały kot i zaczyna zlizywać z podłogi krew, która cieknie z ręki dziewczyny. Skąd się tu wziął kot? Po chwili i tak uciekł. Wiem kto to jest! To Catrine! Przyssała się do swojego nadgarstka jak wampir. Upada na podłogę i zaczyna się krztusić. Z sali obok wybiega, zapewne lekarz, ale nie woła nikogo, nawet pielęgniarki. Zaczął zlizywać z niej krew i całować ją, matko, czy ja na pewno jeszcze nie śpię? Mam zwidy czy co? Cicho przyglądam się całej tej dziwnej scenie. Po chwili facet zaczął ją reanimować, a potem wycinać coś na jej ciele nożem. Lekarz od niej odbiegł. Co?! Czemu?! W głębi szpitala można było usłyszeć donośne głosy. Szukali czegoś. Albo kogoś. W końcu oprzytomniałem i podszedłem do dziewczyny. Uklęknąłem przy niej o mało się nie wywracając. Sprawdziłem jej puls. Był słaby, ale był. Z jej ręki nadal płynęła krew. Nie miałem czym jej zatamować, dlatego chwyciłem ją za nadgarstek, żeby się nie wykrwawiła.
-Lekarz! - krzyknąłem. Zza zakrętu wybiegła pielęgniarka.
-Co jej się stało? - zaczęła owijać jej ranę bandażem.
-To...To..Jakiś lekarz. Ja nie wiem. - zacząłem panikować.
Po chwili pojawił się lekarz, na szczęście nie ten co wcześniej i jeszcze kilka pielęgniarek. Ktoś odciągnął mnie na bok, do mojej sali.
-Zostań tu na razie. - usłyszałem, a postać zniknęła za drzwiami. Jednak mogłem obserwować wszystko przez szybę.

Catrine?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz