-Dość przyjemnie? Było bardzo przyjemnie...-zaśmiałam się cicho. Wiesz, że dziś, jako po balu, mamy wolny dzień?-spytałam.
-Czy Ty coś sugerujesz?-spytał z uniesioną brwią i lekkim uśmiechem.
-Wiesz.. To też zależy od Ciebie...-powiedziałam z szelmowskim uśmiechem. Zjadłam już i czekałam na Martina.
-Wiesz.. Może skoczymy na miasto?-spytał.
-Nie mam nic przeciwko.-powiedziałam.-Tylko gdzie?
-Nie wiem-przyznał wstaliśmy od stolika i zanieśliśmy naczynia do oienka i poszliśmy do mojego pokoju.
-Może do galerii, ja coś zjem, a Ty pochodzisz po sklepach...
-Pochodzę po sklepach, jeśli będą tam sklepy z militariami.
-Wiesz, dużo piękniej wyglądałaś wczoraj, niż w tych wszystkich wojskowych kurtkach i tym wszystkim...-Powiedział chłopak. Stanęliśy pod drzwiami mojego pokoju, a Martin oparł mnie o drzwi i zaczął całować.-A więc bądź za dziesięć minut pod szkołą.-powiedzial mi na ucho i poszedł do siebie. Weszłam do pokoju i przeszłam do łazienki. Uczesałam się, umyłam zęby i pomalowałam usta szminką. Zawiązałam glany i założyłam kurtkę i wzięłam portfel. Poszłam przed szkołę, gdzie już czekał na mnie Martin.
-Chodź, jest już taxi.-zawołał. Wsiedliśmy, zapięliśmy pasy i Martin powiedział kierowcy, gdzie jechać. Dziesięć minut później byliśmy pod galerią. Martin zapłacił, oczywiście wzbudzając moje protesty, i poszliśmy do środka. Zaproponowałam, żebyśmy najpierw poszli do księgarni. Wybrałam sobie "Ołowiany Świt" i "Drugi Brzeg" Michała Gołkowskiego. Zapłaciłam za nie i poszłam szukać Martina, który buszował na półkach z grami. Poszliśmy na food court i stwierdziliśmy, że weźmiemy chińszczyznę. Nie było kolejki, jednak kucharz, z wyglądu rodowity Chińczyk, zniknął z pola widzenia, kiedy podeszliśmy. Poszedł na zaplecze, czy gdzieś. Za kasą pojawiła się młoda Chinka i spytała o zamówienie. Wysławiała się w naszym narzeczu z trudem, więc postanowiłam przejść na chiński. Złożyłam zamówienia i ucięłam z nią sobie krótką pogawędkę. Podziękowałam jej i ukłonilam się ze złożonymi dłońmi. Martin spojrzał na mnie, jakbym była z kosmosu.
-Co Ty właśnie....?
-Mówiłam po chińsku.-przewróciłam oczami.-Języki się przydają.-usiedliśmy przy najbliższym stoliku.-Wiesz... Poczekaj tu chwilę, muszę coś zobaczyć.-rzuciłam do chłopaka i ruszyłam jedną z alejek. Weszłam do jednego ze znanych sklepów z bielizną i rozejrzałam się. Wybrałam czarny "gorsert" z czerwonymi wiązaniami po bokach, pasujące do niego pończochy i majtki. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu z elegancką papierową torbą z logo sklepu. Poszłam do Martina, który już odebrał zamówienie i jadł. Usiadłam naprzeciw niego i także zaczęłam jeść.
-Co kupowałaś?-spytal.
-Zobaczysz.-powiedziałam tylko.
-Kiedy?-Dopytywał się.
-Mam nadzieję, że niedługo.
***
Wróciliśmy do akademii i zostawiliśmy zakupy w naszych pokojach. Postanowiliśmy pójść na przejażdżkę i tak też zrobiliśmy. Gdy z niej wróciliśmy była pora kolacji. Zjedliśmy posiłek i zaproponowałam Martinowi, żeby pojawił się u mnie za jakieś 45 minut. Poszłam więc do pokoju, odświeżylam się i przebrałam w zakupiony dziś komplet. Założyłam na to szlafrok. Stanęł przed oknem i zapatrzyłam się w nie. Padał śnieg i przysypywal wszystko grubą pierzyną. Po chwili usłyszałam, że otwierają się drzwi. Martin podszedł do mnie i objął od tyłu. Obrócił mnie i pocałował namiętnie.
-Szlafrok? Myślałem, że ubierzesz się jakoś...-sięgnął do paska i rozwiązał go. Szlafrok opadł na podłogę.
-Nie myśl tyle.-zaśmiałam się, co znowu przypominalo mruczenie.
Martin? C": Tak, nudzilo mi się XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz