-Jasne, tylko mój koń przyjedzie za...
Spojrzałam na zegarek.
-Jakieś 10 minut...
-Zdążymy obejrzeć część stajni.
Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w tournee po budynku.
-Który z tych koni należy do ciebie?
Chłopak podszedł do karego rumaka.
-Ten. Jasper.
Pogłaskałam ogiera (albo wałacha, nie byłam pewna).
-Piękny Fryz.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk klaksonu.
-To chyba Dev.
-Dev?
-Mój koń, mówiłam ci. No chodź!
Pociągnęłam Jamesa za rękaw w stronę podjazdu. Z Auta wyskoczył mój wuj, który podbiegł do mnie i mnie przytulił.
-Cześć wuju.
-Cześć mała! Widzisz, stary Johnny ci konia przywiózł!
Uśmiechnęłam się i jeszcze raz mocno wtuliłam w wuja. Od zawsze był tym "naj", mimo, że nie łączyły nas więzy krwi. Bawił się ze mną, pomagał mi. Zawsze można na nim polegać.
-To co, wyprowadzimy tego wariata?
Zaproponował Johny.
-Pewnie!
-Danny, wyprowadź konia!
Z auta wszedł mój przyszywany kuzyn. Kiedy przychodził obok mnie przytulił mocno i pocałował w policzek. Odepchnęłam go pośpiesznie i się zaśmiałam. Kiedy wyprowadził konia z przyczepy szybko zabrałam mu go i podeszłam do Jamesa.
-I jak ci się podoba?
James? ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz